Uwaga!

Uwaga!!!
Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

piątek, 11 maja 2012

Rozdział 5


Rozdział 5

- Nie tak szybko. Dokąd to pan chce zabrać moją zabaweczkę? – usłyszeli za sobą złowrogi głos.
Odwrócili się błyskawicznie. W przedpokoju stał rudowłosy mężczyzna, za jego plecami stali dwaj potężnie zbudowani ochroniarze. Sasori uśmiechał się do nich fałszywie. Sasuke zadrżał i schował się za Naruto. Blondyn uważnie przyglądał się napastnikom. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć, już tym bardziej strachu. Za to nastolatek schowany za jego plecami nerwowo złapał go za płaszcz i trząsł się cały.
- Nie słyszałeś co powiedziałem? Nie lubię się powtarzać.
- Dobrze słyszałem. Ale nie widzę tu żadnej zabawki. – jego głos był obojętny.
- Stoi za twoimi plecami. Sasuke odejdź od tego pana.
Nastolatek oparł głowę o plecy Uzumakiego. Był sparaliżowany ze strachu.
- Słyszałeś co do ciebie powiedziałem? Odejdź od niego albo… - machnął ręką. Jeden z mężczyzna wyjął broń, przeładował i zwrócił w stronę Naruto. - …albo go zabiję. – powiedział z jadem w głosie.
Uchiha już miał wykonać jego polecenia, ale Naruto zaczął się cofać i przygniótł go do ściany.
- Puść mnie. – powiedział słabo.
- Nie.
- Oni cię zabiją.
- Nie oddam ci chłopaka. – zwrócił się do Sasoriego.
- My się chyba nie rozumiemy.
- Najwyraźniej. Nie oddam ci chłopaka. – powtórzył.
- Chłopcy…
- NIE!!! – Sasuke krzyknął i odepchnął od siebie Naruto.
- Sasuke co ty wyprawiasz?! – Blondyn patrzył jak nastolatek podchodzi do szefa Akatsuki.
Ten chwycił go brutalnie wykręcając jedną rękę do tyłu. Oplótł go za szyję ramieniem i zaczął przyduszać.
- Zostaw go draniu! – Naruto czuł wściekłość jakiej nigdy dotąd nie czuł.
- Chłopcy zajmijcie się tym intruzem, a ja przez ten czas się zabawię.
Rzucił brutalnie 17-latka na fotel i zaczął zdejmować mu spodnie. Tym czasem do Naruto zaczęli zbliżać się goryle Sasoriego z wyciągniętą bronią. Wszystko potoczyło się błyskawicznie. Uzumaki przywalił jednemu z goryli prawym sierpowym. Mężczyzna upadł na podłogę nieprzytomny. Drugiemu mężczyźnie przywalił w kolano łamiąc nogę. Wyrwał mu pistolet i uderzył nim w potylicę, przez co mężczyzna upadł nieprzytomny na swojego kolegę.
- Puść go. – powiedział Naruto przykładając broń do głowy Sasoriego.
- Hahaha!!! Nie ośmielisz się. Wiesz kim jestem?! Sa… - padł strzał, kula przeleciała koło jego ucha.
- Jesteś Sasori. Przywódca mafii Akatsuki. Pedofil i gwałciciel. Ja też nie lubię się powtarzać. Puść go, albo zrobię w twoim ciele następną dziurę.
Rudzielec pościł Sasuke. Ten szybko naciągnął spodnie i schował się za Naruto. Uzumaki chwycił za telefon.
- Kakashi złapałem Sasoriego. Jesteśmy w mieszkaniu Sasuke.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Po 20 minutach zjawił się Kakashi.
- Co tak długo? – zapytał Naruto.
- Wybacz, korki. Chłopcy zajmijcie się nimi. – zwrócił się do czterech policjantów. – Dobra robota Naruto. Już dawno próbowaliśmy złapać Sasoriego, ale zawsze nam uciekał. Słuchaj, a może wróciłbyś do policji?
- Raczej nie. Proszę. – oddał mu pistolet.
- No to teraz rozbicie Akatsuki to pikuś. – powiedział Kakashi zabierając od przyjaciela broń. – Chodźcie, podwiozę was do domu.
- Dzięki. Chodź Sasuke, wracamy do domu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? – zapytał się Naruto zamykając drzwi.
Sasuke usiadł w fotelu. Przez całą drogę do domu milczał. Poczuł na głowie dłoń blondyna, która delikatnie czochrała mu włosy. Podniósł na niego czarne oczy.
- Czy ty kompletnie zgłupiałeś?! Co to miało znaczyć?! Myślałem, że jako dorosły będziesz miał więcej oleju w głowie! – nagły wybuch nastolatka tak bardzo zaskoczył Uzumakiego, że aż upadł na podłogę. Patrzył na niego zdezorientowany. Sasuke stał przed nim i zaciskał dłonie w pięści. W jego czarnych oczach wściekłość przeplatała się ze strachem.- Mogli cię zabić idioto! Oni już raz zabrali mi najważniejszą osobę w moim życiu. Nie chce żeby to się powtórzyło! – zasłonił usta dłońmi zdając sobie sprawę jak zabrzmiały jego słowa. – Przepraszam. Ale ja naprawdę się martwiłem, że zrobią ci krzywdę. – powiedział już trochę spokojniej.
Naruto przytulił go do siebie.
- Już dobrze. Nic się przecież nie stało. Uspokój się.
- Ale przecież mogło się stać.
- Nie myśl już o tym. Sasori jest w więzieniu i długo z niego nie wyjdzie. Możesz już spać spokojnie. No dobra, nie wiem jak ty, ale ja jestem strasznie zmęczony. – podszedł do kanapy, położył się na niej i zasłonił twarz rękami. – To był ciężki dzień. Muszę jeszcze zrobić konspekt na jutrzejszą lekcję. Zdrzemnę się z godzinkę. Ty też powinieneś, w końcu przeżyłeś taki stres. Sasuke co ty wyprawiasz?! – krzyknął zaskoczony, kiedy nastolatek położył się na nim.
- Tylko na chwilkę, dobrze? – wtulił się w niego.
- Niech ci będzie. – westchnął i objął go w pasie.
- Dziękuję Naruto. Nie tylko za dzisiaj.
- Nie masz za co. Po prostu śpij.
Sasuke położył głowę na jego piersi i zamknął oczy. Nie wiedział dlaczego położył się na nim. Chciał być po prostu blisko niego. Chciał czuć jego ciepło. Nie wiedział nawet kiedy zasnął.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- To wspaniała wiadomość. – Sasuke usłyszał głos blondyna i otworzył oczy. – Sasuke na pewno się ucieszy jak mu to powiem. Dzięki Kakashi. Do zobaczenia.
- Czy coś się stało? – zapytał Uchiha, jak tylko Naruto odłożył słuchawkę.
- Same dobre rzeczy. – uśmiechnął się szeroko. – Prokuratura już złożyła oskarżenie na Sasoriego. Rozprawa w jego sprawie odbędzie się w tempie ekspresowym. Pod koniec przyszłego tygodnia ma się odbyć pierwsza rozprawa. Twój brat będzie wtedy zeznawał.
- Itachi?! – Sasuke otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
- No tak. Przecież jest świadkiem koronnym. Dzięki temu, że Sasori został złapany, Akatsuki wpadło w panikę. Wiele osób zgłosiło się na policję i dostaną status świadka koronnego, tak jak twój brat. W ten weekend Kakashi planuje przeprowadzić kilka akcji. Chce wyłapać wszystkich członków mafii. Jeśli Akatsuki zostanie rozbita, twój brat będzie mógł spokojnie wrócić do domu. – Sasuke spuścił smutnie wzrok na podłogę. – Co jest? Nie cieszysz się? Za kilka miesięcy, w najgorszym przypadku za rok, twój brat wróci.
- On też zostanie skazany, prawda?
- No cóż. W jego sprawie też odbędzie się proces. Ale to że jest świadkiem koronnym chroni go w pewien sposób przed dużą karą. Ale to wszystko zależy od sądu.
- Więc może być tak, że go wsadzą do więzienia?
- To jest najgorsza opcja. W najlepszym przypadku dostanie kuratora. Na razie nie masz się czym martwić. No dobra idę się wykąpać. A potem spać. Jest już późno, a jutro do pracy.
- Naprawdę nie chciałbyś wrócić do pracy w policji? – to pytanie zaskoczyło Naruto. – Kiedy zatrzymałeś tych facetów, byłeś zupełnie inny niż zwykle. Zawsze jesteś i serdeczny, a wtedy byłeś przerażający. W pewnym momencie myślałem, że naprawdę wpakujesz Sasoriemu kulkę.
- Przestraszyłem cię?
- Trochę.
- Będę z tobą szczery. Chciałem go zabić. – nastolatka zamurowało. – Pierwszy raz w życiu czułem taką chęć zabicia kogoś. Jak pracowałem w policji ani razu nie użyłem broni. Ale dzisiaj ledwo się powstrzymałem. Chciałem go ukarać za to co ci zrobił. Gdyby cię tam nie było, pewnie nie zawahałbym się i odstrzelił ten jego rudy łeb. Przepraszam Sasuke, nie chciałem cię przestraszyć.
- W porządku. Idź się wykąp.
- A może ty chcesz iść pierwszy. Będę dosyć długo siedział.
- Oki to wezmę szybki prysznic. – Sasuke zniknął w drzwiach sypialni.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto przeciągnął się na kanapie. Obudził go przyjemny zapach wydobywający się z kuchni. Błyskawicznie wstał i pobiegł do kuchni.
- Sasuke przecież mówiłem ci… - patrzył zszokowany na stół.
Stała na nim dobrze wyglądająca jajecznica, talerz z kanapkami i kubek gorącej kawy.
- Dzień dobry Naruto. – uśmiechnął się Sasuke. – Smacznego.
- Czy to jest jadalne?
- Hmmmm. Mogę cię jedynie zapewnić, że nie ma w niej skorupek.
- Mówiłem ci, żebyś nie dotykał się do kuchni.
- Ta mi się udała. Robiłem wszystko tak jak mi pokazałeś.
- Wygląda dobrze. – usiadł niepewnie przy stole. – Ale tamta też wyglądała dobrze.
- Nie przekonasz się jeśli nie spróbujesz.
Naruto nabrał na widelec trochę jajecznicy.
- Mmmm. Bardzo dobra. – uśmiechnął się. – Widzę, że szybko się uczysz.
- Od dzisiaj będę robił śniadania codziennie.
- Jajecznica codziennie? Chyba żartujesz. Czy to jakaś jajeczna dieta?
- Nie będę robił tylko i wyłącznie jajecznicy. Tadam. – Sasuke położył na stole książkę kucharką. – Znalazłem ją w twoich krążkach. To cud, że nie jest to kolejna książka chemiczna.
- No nie przesadzaj. Nie mam samych książek chemicznych. – Uchiha uniósł jedną brew. – No dobra przeważają książki chemiczne. Jednak wolałbym żebyś nie zabierał się za gotowanie.
- Nie martw się. Nie spowoduję żadnego pożaru. Nie jestem taką niezdarą.
- Dziękuję za śniadanie. – odstawił talerz do zlewu. – Moja mama bardzo dobrze  gotuje. Może nauczy cię czegoś przez weekend. To ja zbieram się do pracy.
- Czy ja mogę dzisiaj iść do szkoły?
- A czujesz się na siłach?
- Tak.
- Nie zapominaj, że czeka cię dzisiaj bardzo męcząca lekcja chemii.
- Jakoś to przeżyję. – westchnął.
- No dobrze. Skoro chcesz iść, proszę bardzo.
  
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Cześć Sasuke!
- Cześć chłopaki.
- A co ty tak w kratkę chodzisz do szkoły? – zapytał się Kiba.
- Tylko nie mów, że byłeś chory. Jak to się mówi: „Palec i główka, to szkolna wymówka”. – zaśmiał się Shikamaru.
- Coś mi wypadło i nie mogłem wczoraj przyjść do szkoły.
- Słyszeliście, że złapali wreszcie tego całego Sasoriego? We wszystkich wiadomościach o tym mówią. – powiedział Gaara. – Może wreszcie w naszym mieście będzie trochę spokojniej.
- Chłopaki czy wy przeczytaliście o tych naczyniach używanych w laboratorium? –zapytał Kiba.
- Coś tam przeczytałem. – powiedział znudzony Shika.
- Ja też. Wolę nie mieć na pieńku z Naruto-sensei. – powiedział Gaara.
Sasuke uśmiechnął się szeroko.
- A tobie co tak śmieszno? – zapytał się Kiba. – Ty z nas wszystkich powinieneś najbardziej bać się lekcji chemii.
- A nic. Mam dzisiaj dobry humor, to wszystko.
- To bardzo dziwne. Ty masz dobry humor w dzień w którym mamy chemię? To bardzo, bardzo dziwne. – Shikmaru zaczął główkować. – Aha! Ty się zakochałeś!
- Co?! O czym ty gadasz?
- No przyznaj się lecisz na Naruto-sensei.
- Tobie chyba zupełnie już odbiło Shikamaru?!
- To może być prawda. – Kiba podrapał się w głowę. – Wczoraj nie było cię w szkole, a dzisiaj przychodzisz i jesteś uśmiechnięty od ucha do ucha. A mamy dzisiaj chemię, przedmiotu, którego nienawidzisz najbardziej na świecie. Zawsze byłeś przygnębiony w te dni, w które mamy ten przedmiot.
- I jakby nie patrzeć Naruto-sensei jest taki słodki. – powiedział Gaara udając dziewczynę. – Przystojniak. Ciacho do schrupania. – Sasuke, Shikamaru i Kiba spojrzeli na przyjaciela w szoku. – No co? Nie mam racji.
- Ty chyba też na niego lecisz? – stwierdził po namyśle Kiba.
- Hmmmm. Bardzo chętnie. Ale nie będę rywalizował ze swoim przyjacielem.
- Przestańcie idioci! Ja wcale nie zakochałem się w Naruto.
- Ocho. Powiedziałeś Naruto. Chyba jednak coś do niego czujesz skoro mówisz po imieniu. – Nara nie dawał za wygraną.
- Dajcie wy mi święty spokój.
- Więc nic do niego nie czujesz? – zapytał się Gaara.
- Nic.
- Więc nie będziesz miał nic przeciwko, żebym go sobie wziął?
- Co ty wygadujesz? – zaskoczony Sasuke spojrzał na rudowłosego.
- Skoro go nie chcesz, to ja go wezmę. Szkoda żeby takie ciasteczko się zmarnowało. – Gaara oblizał usta. – Bardzo chętnie się nim zaopiekuję. Od miesiąca nie mam już chłopaka i jestem niezaspokojony. A masturbacja nie daje mi tyle przyjemności. AŁĆ!!! – Nara walnął przyjaciele w głowę.
- Zamknij się debilu! Nie gadaj takich rzeczy na środku korytarza! Nie zapominaj, że jesteśmy w szkole, a nie w knajpie na piwie.
- To co Sasuke. Mogę go sobie wziąć? – rozmasowywał bolące miejsce. – Przecież nic do niego nie czujesz?
- Nie czuję. – powiedział cicho.
- No to świetnie. Zobaczycie, że do końca przyszłego tygodnia Naruto-sensei będzie mój.
- Idiota. – powiedział smutno Kiba i wszedł do chemicznej klasy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Witajcie kochani. – Naruto przywitał się z uczniami.
- Mam nadzieje, że przeczytaliście sobie trochę o naczyniach używanych w pracowni. Na każdym stole znajduje się podstawowy zestaw naczyń. Na każdym naczyniu jest numer. Rozdam wam teraz kartki. Znajdują się na nich nazwy naczyń. Wasze zadanie będzie polegało na postawieniu odpowiedniego numeru naczynia przy jego nazwie.
- Ale sensei nie miało być sprawdzianu. – zapiszczał Kiba.
- To nie jest sprawdzian. Chce tylko sprawdzić czy coś przeczytaliście.
- To chyba jest to samo, idioto? – pomyślał Sasuke.
- Czyli jak nic nie napiszemy nie dostaniemy kary? – pytał Kiba.
- Jeśli pan nic nie napisze, panie Inuzuka, to się pan sam przekona. – powiedział Naruto, jego ton był tak lodowaty, że po plecach wszystkich uczniów przeszły ciarki. – No kochani. Macie na to 10 min. Powodzenia. – uśmiechnął się ciepło do uczniów.
- Cholera. Czy on ma rozdwojenie jaźni? Raz jest taki przerażający, a za chwile taki milusi. – myślał Sasuke.
- Panie Uchiha. Może przestałbyś gapić się na mnie i zajął swoją kartką.
- Przepraszam sensei. – lodowaty ton blondyna obudził go.
- Panie Inuzuka, mogę wiedzieć co ty wyprawiasz? – Naruto stanął przed szatynem, który właśnie zaglądał do książki, którą miał na plecaku pod stołem. – Chyba wyraziłem się jasno, że nie cierpię ściągania na lekcjach. Zabierz swoją kartkę i wyjdź z klasy.
- Ale…
- Zawołam się jak będzie po sprawdzianie.
- Więc to jednak sprawdzian?! – wyrwało się szatynowi.
- Kiba, ale z ciebie idiota. – pomyślał Shikamaru.
Inuzuka ze smutna miną wyszedł z sali.

- Czas minął. – odezwał się Naruto po jakiś 10 minutach. - Hinata możesz już zawołać Kibę.
- Sensei czy zabrać kartki.
- Nie trzeba. Razem sprawdzimy czy dobrze zrobiliście. Kiba usiać na miejsce. Dzisiaj ci się upiecze, bo nie będę stawiał za to ocen. Ale następnym razem, jak przyłapie kogoś na ściąganiu to będzie oznaczało pałę. Dobrze będę pokazywał wam naczynia, a wy będziecie mówić jego nazwę. Jak ktoś ją zna nich podniesie rękę do góry. Jeśli ktoś będzie miał dobrze to stawia sobie haczyk. Tylko bez oszukaństwa.
Reszta lekcji minęła spokojnie i w miłej atmosferze. Zrobili nawet kilka nieskomplikowanych eksperymentów. Przez cała lekcję Gaara starał zwrócić na siebie uwagę nauczyciela. Co chwile go o coś pytał i nawet zgłosił się jako ochotnik do pomocy przy eksperymentach.
- A to cholerny lizus. Co on sobie wyobraża? – myślał Sasuke.
Gaara spojrzał na Uchihę, który mierzył go zabójczym spojrzeniem. Uśmiechnął się przebiegle.
- Sensei czy mógłbym przyjść do pana na dużej przerwie? Nie rozumiem jednego zadania. – powiedział głośno rudzielec.
- Oczywiście. Bardzo chętnie pomogę.
- Zabiję drania. Jeśli mu coś zrobi to go zabiję. – wściekał się brunet.
- O co chodzi Sasuke? – Gaara wyszeptał mu prosto do ucha. – Nie bądź taki zazdrosny. Przecież nic do niego nie czujesz.
Uchiha spojrzał na niego zszokowany. W tym momencie rozległ się dzwonek.
- Koniec na dzisiaj. – powiedział Naruto. – Możecie już iść. Dzisiaj jeszcze posprzątam za was. To do wtorku.
Sasuke wyszedł szybko z klasy.
- Też mi coś. Ja zazdrosny. Co za palant. A niech robi sobie co chce idiota jeden. Nic mnie to nie obchodzi. Naturo i tak nie zwróci na niego uwagi.
- Sasuke poczekaj!!! – krzyczał za nim Kiba.
Po chwili on i Shikamaru zrównali się z nim.
- Kurcze co ten Gaara sobie myśli? On chyba na poważnie chce zaliczyć tego nauczyciela. – powiedział smutno Inuzuka.
- Jesteś strasznie upierdliwy. Może gdybyś powiedział mu co czujesz nie musiałby się uganiać za innymi i może by się trochę uspokoił. – powiedział Nara. – Co za idiota, że tego jeszcze nie zauważył? Ma potencjalnego kochanka pod samym nosem. Jak to się mówi „Pod latarnią zawsze najciemniej”.
- Przestań się wymądrzać i walić mi tutaj jakimiś głupimi przysłowiami. – wściekł się Kiba.
- A tak w ogóle to gdzie jest Gaara? – zapytał się Sasuke uświadamiając sobie, że nie ma  nimi rudzielca.
- Następny idiota. Z kim ja się zadaję? – marudził Shikamaru. – Przecież jest duża przerwa. Gaara został w klasie, żeby nowy nauczyciel „wytłumaczył mu zadanie”. – przy trzech ostatnich wyrazach zrobił w powietrzu palami cudzysłów.
Sasuke zatrzymał się.
- Kurwa. Zabiję drania. – pomyślał, odwrócił się szybko i pobiegł do chemicznej klasy.

2 komentarze:

  1. Reka, noga, mozg na scianie...oko na widelcu xD bidny Gaara >< juz kiedys to czytalam, ale ( na szczescie :)nic nie pamietam :P czytam dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    ta akcja w mieszkaniu cudowna, w końcu Sasori został złapany, hahaha pięknie Sasuke się wkurzał na Gaare za podrywanie Naruto...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń