Rozdział 3
Naruto siedział w taksówce i trzymał na kolanach skulonego
chłopaka. Sasuke trząsł się cały czas. Naruto próbował go uspokoić. Głaskał go
delikatnie po głowie. Taksówka zatrzymała się przed dużym blokiem. Blondyn
zapłacił kierowcy i wszedł do budynku trzymając w ramionach chłopaka. Wszedł do
swojego mieszkania. Od razu poszedł do sypialni i położył Sasuke na wielkim
łóżku. Chłopak trzymał się go kurczowo i nie chciał puścić.
- Już dobrze Sasuke. Tu ci nic nie grozi. Puść mnie.
Jednak chłopak nie posłuchał go. Naruto ściągnął z siebie
płaszcz. Zrobił to z trudnością, ponieważ chłopak cały czas trzymał go za
szyję. Usiadł na łóżku i objął chłopaka ramieniem. Ten wtulił się w niego
jeszcze mocniej.
- Sasuke pozwól, że się tobą zajmę.
Chłopak pokiwał twierdząco głową. Puścił mężczyznę. Naruto
wyszedł z pokoju. Po kilku minutach wrócił w apteczką. Położył ją na nocnym
stoliku. Złapał chłopaka za rękę i zaprowadził do łazienki. Odkręcił wodę. Bez
słowa zaczął go rozbierać. Kiedy zdjął koszulkę zobaczył, że chłopak ma po przypalane
sutki. Patrzył na to w szoku.
- Co oni ci zrobili?
Spojrzał w twarz nastolatka. Sasuke patrzył w podłogę.
Naruto powoli zaczął ściągać z niego spodnie. Doznał kolejnego szoku, kiedy
zobaczył, że członek chłopaka także został przypalony. Zerwał się na równe
nogi. Wpadł do sypialni i wyjął telefon z płaszcza. Zaraz potem wrócił do
łazienki. Wykręcił jakiś numer.
- Cześć Naruto!
- Cześć Tsunade! Mogłabyś do mnie wpaść. Mam poważny
problem. Chodzi o Sasuke.
- Niestety nie mogę teraz przyjechać mam dyżur.
- A po dyżurze?
- Mogę. Ale kończę dopiero rano.
- Ok. Mogłabyś przyjechać około 16? Myślę, że powinienem być
już w domu.
- Tak. To do zobaczenia.
- Na razie.
Rozłączył się po czym wykręcił jeszcze jeden numer.
- No odbierz do cholery! – wkurzył się.
- Co jest Naru? – usłyszał ciężko oddychającego przyjaciela.
- Możesz do mnie przyjechać?
- Teraz nie bardzo mogę.
- Sasuke znowu został zgwałcony.
- O kurwa! Spróbuję przyjechać jak najszybciej.
- Czekam na ciebie.
Położył telefon na półce. Spojrzał na chłopaka, który nie
miał odwagi spojrzeć mężczyźnie w oczy.
- Wejdź do wody.
Naruto pomógł mu wejść do wody.
- Nie jest za gorąca.
- Nie. Jest w sam raz.
- Spróbuj się uspokoić.
Naruto usiadł na brzegu wanny i oparł głowę na rękach. Czuł
jak głowa boleśnie mu pulsuje. Poczuł dotyk mokrych dłoni na swoich policzkach.
Podniósł wzrok na chłopaka.
- Znowu sprawiam ci problemy.
- Nie Sasuke. Nawet tak nie myśl. Nie wolno ci tak mówić.
Chłopak spuścił wzrok.
- Sasuke proszę złóż pozew. Wiem, że to dla ciebie trudne,
ale…
- Dobrze.
Naruto spojrzał na niego i uśmiechnął się.
- Nie martw się. Pomogę ci.
- Dziękuję.
Naruto nabrał trochę szamponu w dłonie i zaczął myć
chłopakowi włosy. Sasuke zamknął oczy. Dotyk dłoni mężczyzny uspokajał go. Spłukał
mu głowę.
- Jesteś głodny?
- Trochę.
- Pójdę zrobić kolację, a ty doprowadź się trochę do porządku.
Możesz założyć mój szlafrok.
Wyszedł z łazienki.
Sasuke umył się szybko i wyszedł z wanny. Założył na siebie
ciepły, miękki, puchaty niebieski szlafrok. Poczuł zapach Naruto i jeszcze
bardziej opatulił się ciepłym materiałem. Wyszedł z łazienki i skierował swoje
kroki do kuchni. Tam czekało już na niego krzesło z poduszką. Oraz talerz pełen
kanapek i kubek z herbatą.
- Smacznego.
- Dziękuję.
Rozległo się pukanie do drzwi.
- Zaraz wracam.
- Dobrze, że jesteś Kaka… Iruka? Co ty tu robisz?
Dwaj mężczyźni weszli do mieszkania.
- Piliście do tej pory?
- Można tak powiedzieć. – odpowiedział Kakashi. Iruka zarumienił
się. – Gdzie on jest?
- W kuchni. Zrobiłem mu kolacje. Dzwoniłem już do Tsunade.
Będzie jutro.
- Kakashi powiedział mi po drodze co się stało. – powiedział
Umino. – Nie można tak tego zostawić.
- Dobrze zdaję sobie z tego sprawę.
- Spokojnie. Bez nerwów. – uspokajał Hatake. – Chodźmy do
chłopaka.
- Sasuke jak się czujesz? – zapytał zdenerwowany Iruka.
Brunet był zaskoczony widząc swojego wychowawcę.
- Nie zadawaj głupich pytań. Niby jak ma się czuć? –
powiedział Kakashi. – Witaj Sasuke jestem komendant Kakashi Hatake.
- Dobry wieczór. – zmieszał się trochę.
- Zgodził się na złożenie pozwu. – odezwał się Naruto.
- Gdyby zrobił to wcześniej. To nie stałoby się to co się
stało.
- Kakashi zamknij się. – wybuchł Iruka. – Co ty wygadujesz.
Nie zwalaj całej winy na niego.
- No dobrze. Przepraszam. Muszę spisać twoje dane. Imię i
nazwisko…
- Kakashi nie teraz. Potem dam ci jego dane. – powiedział
blondyn widząc zdenerwowaną twarz chłopaka.
- I co teraz zrobimy? – zapytał się Iruka. - Trzeba to
zgłosić w szkole.
- To jest najmniejszy problem. Nasz problem, to co z
chłopakiem? – zauważył szarowłosy.
- Ja się nim zajmę. – powiedział Naruto.
- Jesteś tego pewny? – zaniepokoił się szatyn.
- Tak. Oni wiedzą, gdzie mieszka. A po za tym. Jego
mieszkanie to nora. Nie nadaje się do mieszkania. Zastanawiam się dlaczego nikt
się nim nie zainteresował. Ten chłopak mieszka sam od kilku lat. Jest
niezadbany i niedożywiony.
- Nigdy nie sprawiał problemów w szkole. Jest najlepszym
uczniem. To pewnie dlatego. – powiedział smutno Iruka.
- No dobra. To postanowione. Sasuke zostaje u Naruto. To ja
biorę na siebie złapanie Sasoriego. – powiedział Kakashi.
- A ja się zajmę sprawą w szkole. – powiedział Iruka.
- Czy mogę coś powiedzieć? – trzej mężczyźni spojrzeli się
na chłopaka. – Sasori powiedział mi, że w naszej szkole został złapany ostatnio
diler.
- A tak. Rzeczywiście. Miał przy sobie sporo narkotyków. –
powiedział Umino.
- Sasori chciał, żebym zastąpił tego chłopaka. A kiedy
odmówiłem on… - uciął i zaczął płakać.
Naruto podszedł do niego i objął go ramieniem.
- Torturował go. Przypalał papierosem. No i znowu zgwałcił.
– powiedział blondyn.
Iruka zasłonił usta w szoku.
- Dobra to ja lecę na komendę. Musze pozałatwiać kilka
rzeczy. Iruka podwieźć cię do domu?
- Jakbyś był tak miły?
Naruto zobaczył jakieś dziwne iskry w oczach przyjaciela.
Przy drzwiach zagadnął jeszcze cicho Kakashiego.
- Co planujesz zrobić z Iruką?
- O więc zauważyłeś? – udawał zdziwienie.
- Dobrze cię znam.
- Czasami myślę, że aż za dobrze.
- Nie zrób mu krzywdy.
- Naruto daj spokój. On nie jest mały dzieckiem. Tylko
dorosłym facetem, który sam dobrze wie czego chce.
- No dobra. Dobra. Idź już.
- Odezwę się. I opowiem jak mi poszło z Iruką. Wszystko ze
szczegółami. – mrugnął do niego. – To na razie.
Naruto zamknął drzwi za mężczyznami na wszystkie możliwe
zamki. Wrócił do kuchni. Sasuke właśnie kończył pić herbatę.
- Jeśli skończyłeś. To teraz zajmę się twoimi ranami. Nie
możemy czekać na Tsunade. Chodź.
Wziął chłopaka za rękę i zaprowadził do sypialni.
- Zdejmij szlafrok i połóż się na łóżku.
- Przepraszam. – wyszeptał cicho chłopak.
- Za co… - urwał widząc zakrwawiony szlafrok. – Nie przejmuj
się.
Przyniósł kilka ręczników. Odwinął kołdrę i położył je na
łóżku.
- Połóż się na brzuchu. Dobrze?
Chłopak położył się na brzuchu. Czuł się skrępowany całą tą
sytuacją. Naruto delikatnie rozszerzył jego nogi. Siniaki na jego pośladkach
były jeszcze większe.
- Będzie szczypało.
Sasuke schował głowę w poduszkę. Kiedy Naruto dotknął
wacikiem jego podrażnionej skóry z jego gardła wydobył się jęk cierpienia.
Chwile potem poczuł coś śliskiego i zimnego. Naruto rozsmarowywał jakąś maść,
która powodowała, że chłopak nie odczuwał już bólu.
- No i po bólu.
Wstał z łóżka i podszedł do szafy. Wyjął z niej piżamę.
Podał ją chłopakowi. Brunet ubrał się szybko. Naruto wszedł do łazienki. Po
jakiś 20 minutach był z powrotem w piżamie.
- Dobranoc Sasuke.
- Dobranoc.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke nie mógł zasnąć co chwilę patrzył na zegarek na
stoliku nocnym. Właśnie dochodziła godzina 3. Wstał z łóżka. Cicho na palcach
podszedł do drzwi. Otworzył je. Podszedł do sofy, na której spał blondyn.
Usiadł koło niego. Mężczyzna wyczuł to odwrócił się w stronę chłopaka.
- Nie możesz spać?
- Nie. Mogę się położyć obok ciebie?
- No dobrze.
Odchylił kołdrę. Sasuke położył się koło niebieskookiego.
Naruto nakrył ich kołdrą. Poczuł jak nastolatek wtula się w niego. Objął go
ranieniem.
- Zachowuje się jak
małe dziecko. Właściwie to mu się nie dziwię po tym co przeżył. – myślał
blondyn.
Sasuke czuł się teraz taki bezpieczny. Bliskość Naruto nie przeszkadzała mu. Działa
na niego uspokajająco. Nie rozumiał tego co się z nim działo. Pragnął tylko być
blisko niego. Był taki szczęśliwy, kiedy czuł jego ciepło. Już dawno się tak
nie czuł. Nie miał nikogo, kto mógłby się nim zająć. Miał co prawda brata. Ale
od dwóch lat się nie widzieli. Brat przysyłał mu na konto pieniądze na
utrzymanie, ale nigdy się nie spotkali. Sasuke musiał dawać sobie radę sam. Co
dla ówczesnego 15-lataka nie było takie proste. Jego brat pracował dla mafii
Akatsuki. A kilka tygodni temu Sasuke dowiedział się, że jego brat zdradził
mafię i stał się świadkiem koronnym. Zostawił mafię z długiem i teraz Sasori
poluję na młodszego z braci, żeby ten spłacił długi brata. Sasuke zawsze starał
się trzymać od takich spraw z daleka. Może właśnie dlatego nie kontaktował się
z bratem. Z resztą sam Itachi, był zawsze oschły dla brata i odpychał go od
siebie za każdym razem. Gdzieś tam w głębi serca chłopak zdawał sobie sprawę,
że brat robi to po to żeby go chronić i był mu za to wdzięczny. Ale przez to
nastolatek czuł się bardzo samotny. Więc nic dziwnego, że blondyn go do siebie
przyciąga. Daje mu coś czego chłopak nie czuł już od bardzo dawna. Odgania
samotność w której tkwi od wielu lat. Daje poczucie bezpieczeństwa. A Sasuke
spragniony tych wszystkich pozytywnych uczuć chłonie je jak gąbka wodę. Jego
zamknięte przed ludźmi serce zaczyna się powoli otwierać. Jego świat zaczyna
nabierać barw. Przy nim zapomina o tych wszystkich złych rzeczach, które
przydarzyły mu się w życiu. Z jego oczu zaczęły lecieć łzy. Nie mógł ich
powstrzymać. Poczuł na policzkach ciepły, delikatny dotyk. Uniósł twarz. W
świetle wpadającego przez okno blasku księżyca zobaczył niebieskie oczy, które
w troską i niepokojem wpatrywały się w niego. Jego serce przyspieszyło swoją
pracę. A on znowu zapragnął posmakować tych delikatnych ust. Chciał być jeszcze
bliżej tego mężczyzny.
Naruto trzymał jego twarz w swoich dłoniach i kciukami
ocierał lecące łzy. Ten chłopak był teraz jak małe dziecko, które potrzebuję
czułości, ciepła i miłości. Naruto, który dorastał w kochającej się rodzinie,
nie mógł wyobrazić sobie, przez jakie cierpienia musiał przechodzić chłopak.
Jego rodzice wyprowadzili się z miasta na wieś, jak tylko blondyn poszedł na
studia. Ale był z nimi w bardzo dobrym kontakcie. Wiedział, że jest ktoś kto go
kocha i do kogo może zawsze wrócić. Za to Sasuke mimo że miał brata. To nie
mógł do niego wrócić.
- Sasuke co byś powiedział gdybyśmy w ten weekend wybrali
się do moich rodziców? Mieszkają jakieś 30 km za miastem. Prowadzą stadninę
koni. Myślę, że spodoba ci się tam. Okolica jest przepiękna. Jezioro, las. Jest
tam bardzo spokojnie. Można odpocząć. Oderwać się od rzeczywistości. – Sasuke
wsłuchiwał się w głos mężczyzny. Mówił o swoich rodzicach i ich domu z wielkim
uczuciem i tęsknotą. – Więc co ty na to?
- A czy twoi rodzice nie będą się gniewać, że mnie
zabierzesz?
- Myślę, że się bardzo ucieszą. To bardzo gościnni ludzie.
Polubisz ich. Zobaczysz.
- Dobrze. Pojadę.
- No to postanowione. A teraz śpij. Muszę wcześnie wstać.
- Tak ja też.
- Nie idziesz do szkoły.
- Ale…
- Dzisiaj jeszcze zostaniesz w domu. Ale jutro…
- Przecież nie mogę opuścić lekcji chemii. A pro po. Musisz
być taki wymagający? Przez ciebie nie zdam do następnej klasy.
- Nie martw się. Może to tak strasznie zabrzmiało. Ale w
praktyce wygląda to inaczej. Przynajmniej będziecie się uczyć.
- Nienawidzę chemii.
- Nie zapominaj, że mówisz to swojemu nauczycielowi. Nie
myśl sobie, że będziesz miał taryfę ulgową tylko dlatego, że ze mną mieszkasz.
- Jeny. Ty naprawdę jesteś gorszy od Iruki.
- Dobra. Dosyć już tej dyskusji. Spać. Dobranoc Sasuke.
- Dobranoc.
Chłopak wtulił się w blondyna, zamknął oczy i już po chwili
zapadł w sen. Zaraz po nim zasnął Naruto.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto obudził przyjemny zapach dochodzący z kuchni.
Spojrzał na zegarek. Była godzina 7.10. Wstał i przeciągając się wszedł do
kuchni. Oparł się o framugę drzwi i obserwował nastolatka stojącego przed
kuchenką i smażącego coś na patelni.
- Kurcze gdzie jest sól? – powiedział do siebie i zaczął
szukać po szafkach.
- W szafce pod oknem na drugiej półce.
Sasuke zaskoczony odwrócił się do blondyna.
- Yyyy… Ja… – opanował się w końcu. – Zrobiłem śniadanie.
Ale umiem tylko jajecznicę. To nic takiego.
- Lepiej wyłącz gaz bo zaraz będę nici ze śniadania.
- O cholera! – podbiegł do kuchenki i przekręcił kurek,
jednak płomień się zwiększył.
Naruto położył dłoń na jego ręce i przekręcił kurek w drugą
stronę. Jak tylko Sasuke poczuł ten ciepły dotyk, serce zaczęło walić mu jak
oszalałe.
- W lewo zwiększa się płomień, w prawo zimniejsza. –
wyszeptał mu do ucha. Sasuke zadrżał. Mężczyzna zauważył to i odsunął się od
niego. – Co umiesz jeszcze gotować? – usiadł na krześle, a Sasuke położył przed
nim talerz z podejrzanie wyglądającą jajecznicą.
- Szczerze? – popatrzył na mężczyznę. Naruto przytaknął. –
Umiem tylko jajecznicę.
- Boże to czym ty się żywiłeś?!
- Zupkami w proszku.
- Więc nic dziwnego, że jesteś taki chudy. – nabrał trochę
jajecznicy na widelec i zaczął jeść. Coś mu chrupnęło w ustach.
- Mogą być skorupki. – odpowiedział chłopak na pytające
spojrzenie blondyna. – Bardzo rzadko robię sobie jajecznicę, więc nie bardzo umiem
rozbijać jajek, żeby nie było skorupek, a nie chce mi się później ich wyławiać.
- Jestem pod wrażeniem. Jak dawałeś sobie sam radę przed ten
cały czas?
- Nie pytaj.
- Mimo kilku skorupek… – tu znowu coś chrupnęło mu w ustach.
– …to całkiem dobra jajecznica.
- Taa. Jasne. Jest wstrętna. Wiem dobrze o tym. Daj spokój
nie musisz się zmuszać. Jeszcze się zatrujesz.
- No dobra. Jest nie zjadliwa. – odsunął od siebie talerz.
- Przepraszam. Chciałem ci się odwdzięczyć za pomoc. Jestem
beznadziejny.
- Nie przejmuj się. Wszystkiego trzeba się nauczyć. Nie od
razu Rzym zbudowano. Pokaże ci jak robi się jajecznicę. – podszedł do lodówki i
wyciągnął parówki. – Masz pokrój je. W ten sposób. – pokazał. Wyjął 4 jajka. –
Zawsze trzeba je umyć przed rozbiciem. Ale bardzo delikatnie. – odłożył
delikatnie jajka na bok. Wziął patelnie, wymył ją, wysuszył i położył z
powrotem na kuchence. Wziął kostkę masła i trochę wrzucił na patelnię. – Zawsze
rozpuszczaj masło na małym gazie, żeby się nie przypaliło, a teraz wrzucamy parówki.
Niech się trochę przyrumienią. To teraz bierzemy się za jajka. Ja rozbijam
jajka o kant patelni, ale dla ciebie będzie to za trudne. Weź nóż i ostrą
częścią uderz w skorupkę o tak. – jajko wylądowało w miseczce. – Teraz ty
spróbuj. – Sasuke wbił pozostałe jajka. – No a teraz trzeba je trochę
potrzepać. – wziął trzepaczkę. Pokazał chłopakowi co ma robić. – No a teraz
pieprz, sól. Ale nie za dużo. Można dodać jeszcze suszone pomidory. Ja
osobiście uwielbiam. No i szczypiorek. Ale akurat nie mam go w domu. No i teraz
to wszystko dodajemy do parówek. Lubisz mocno ściętą?
- Tak.
- Ja też. Nie lubię takiej wodnistej. No szykuj talerze.
Usiedli i zaczęli jeść.
- To wcale nie jest takie trudne. – powiedział Sasuke. –
MMMM PYSZNOŚCI!!! – krzyknął uradowany.
Naruto uśmiechnął się.
- Dobra to ja pozmywam a ty idź się wyszykować.
- Mogę cię zostawić? Nie pobijesz mi talerzy?
- Nie jestem aż taką sierotą.
- No dobra nie denerwuj się tak.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Po kilku minutach Naruto staną ubrany w kuchni. Otworzył
oczy za zdumienia.
- No. No. Ale wysprzątałeś. Chyba jeszcze nigdy moja kuchnia
nie była tak wysprzątana. A nie jestem bałaganiarzem.
- Przynajmniej tym mogę się odwdzięczyć. Mogę posprzątać
całe mieszkanie.
- Nie musisz. Odpocznij sobie dzisiaj. Dobra to ja muszę już
lecieć. Nie otwieraj nikomu drzwi.
- Nie jestem małym chłopcem.
- Nie jesteś. Ale i tak nikomu nie otwieraj. Będę około 14.
A i jeszcze jedno. Nie dotykaj się do kuchni.
- Jasne. Idź już.
- To do zobaczenia.
- Do widzenia.
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, bardzo dobrze, że Sasuke złoży pozew, chyba zaczną się zakochiwać... jak mieli juz spać razem to mogli przenieść się do sypialni, tam byłoby wygodniej, a nie kisić się na kanapie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia