Rozdział 17
- Kurwa! Kilka godzin,
co?! – Sasuke chodził nerwowo po pokoju. – Nie ma go już półtora dnia. Mam nadzieję, że nic mu się nie
stało. Już ja nagadam temu cholernemu Młotkowi.
Usiadł na łóżku, otworzył walizkę i wyją z niej zdjęcie, na
którym Itachi dźwiga go na barana. Przejechał dłonią po uśmiechniętej postaci
brata i ponownie zaczął płakać.
Nagle usłyszał szczęk w zamku od drzwi. Uchiha schował się
przerażony za łóżkiem i przycisnął pistolet do piersi. Do pokoju wszedł
wyskoki, dobrze zbudowany, czarnowłosy mężczyzna. Nastolatek wycelował a niego
broń. Dopiero po chwili rozpoznał i nim ukochanego.
- Naruto ty cholerny idioto! – wydarł się. – Przestraszyłeś
mnie! Mogłem cię zabić. Dlaczego nie było cię tak długo?! Miałeś wyjść na kilka
godzin, a nie było cię z 30! Kilka godzin, to kilka godzin, a nie
kilkadziesiąt! – trząsł się cały ze zdenerwowania.
- Wybacz Sasuke. Musiałem załatwić kilka bardzo ważnych
spraw. Pozwól, że ci kogoś przedstawię. – do pokoju wszedł drugi mężczyzna. –
To jest sędzia, pan Nokura Motoito. Będzie prowadził twoje przesłuchanie.
- Jestem Sasuke Uchiha. Bardzo mi miło. – uścisnął rękę
sędziego.
- Trzeba wszystko przygotować. – powiedział Naruto kładąc na
stoliku niewielki karton i kilka dużych siatek.
Z kartonu wyjął laptopa. Z siatek wyjął kamerę, mikrofon i
jakieś inne elektroniczne urządzenia.
- Co to jest? – zainteresował się nastolatek.
- Urządzenia do zagłuszania sygnału. – odpowiedział Naruto.
- A po co nam to? – zdziwił się.
- Dzięki tym urządzeniom nikt nie wychwyci naszego sygnału
nadawania.
- Myślę, że to nie jest potrzebne. – odezwał się Motoito. –
Nasz system jest wyjątkowo dobrze chroniony.
- Taaa. Nie wątpię. Ale wolę mieć pewność, że nikt nas nie
namierzy.
- A tak w ogóle to pan się na tym zna? – zdziwił się sędzia.
- Niech mi pan wierzy. On jest prawdziwym geniuszem. –
odpowiedział Sasuke.
Po kilku godzinach wszystko było już podłączone i
zainstalowane.
- Byłoby dobrze, gdybyś się trochę przespał Sasuke. –
powiedział Naruto. – I pan też powinien. – zwrócił się do sędziego.
- A co z tobą? Też powinieneś odpocząć. Ledwo się trzymasz
na nogach. Już od dawna nie spałeś. – martwił się nastolatek.
- Masz rację. Prześpię się trochę. Obudź mnie za 4 godziny.
- Hai.
Blondyn położył się na jednym z łóżek i od razu zasnął.
Sasuke usiadł koło niego.
- Bardzo mi przykro z powodu twojego brata. – zaczął Nokura.
Brunet spojrzał na mężczyznę, ale nic nie odpowiedział.
- Niestety nie miałem okazji poznać jakim prywatnie był
człowiekiem. Ale kiedy składał zeznania, w jego oczach widziałem wielką
determinację. Był smutny, a jednocześnie szczęśliwy.
- Mój brat chciał naprawić swoje błędy.
- No i mu się udało. Dzięki jego zeznaniom Sasori zostanie
sprawiedliwie ukarany. To co powiedział miało kluczowe znaczenie dla tej
sprawy. Możesz być dumny ze swojego brata. W bardzo dużej mierze przyczynił się
do rozbicia Akatsuki.
- Tak. Jestem z niego bardzo dumny. – powiedział smutno.
Spojrzał na śpiącego Naruto z czułością. Przejechał dłonią
po jego policzku.
- Teraz tylko on mi został. – wyszeptał.
- Ach. Racja. Pan Uzumaki jest twoim opiekunem. Po śmierci
Itachiego przejął nad tobą pełną opiekę.
- Możemy o tym nie mówić? – położył się koło blondyna. –
Jestem zmęczony. Pan też powinien się przespać.
- Tak masz racje. – położył się na drugim łóżku.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Blondyna obudził delikatny ruch obok siebie. Spojrzał na
śpiącego, wtulonego w niego nastolatka. Uśmiechnął się lekko i przytulił go
mocniej. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że nie są sami w pokoju. Podniósł
się do siadu i rozejrzał po pomieszczeniu. Ale mężczyzny nigdzie nie było.
Zerwał się szybko z łóżka, czym obudził chłopaka.
- Naruto co się stało? – zapytał zaniepokojony przecierając
oczy.
W tym samym momencie do pokoju wszedł sędzia.
- Gdzie pan był? – zapytał Naruto patrząc na niego
podejrzliwie.
- Poszedłem się przejść. Nie mogłem zasnąć, więc pomyślałem,
że świeże powietrze dobrze mi zrobi. – odpowiedział spokojnie.
- W porządku. – odezwał się blondyn, ale nie przestał
patrzeć się na mężczyznę.
- Przepraszam. Powinienem pana obudzić i powiedzieć, że na
chwilę wychodzę. – uśmiechnął się sędzia. – Ale był pan taki zmęczony, że nie
miałem serca tego robić.
- Nic się nie stało. Ale następnym razem proszę tego nie robić.
Podszedł do nastolatka i nachylił się nad nim.
- Idź do łazienki. W szafce koło zlewu jest kamizelka
kuloodporna. Ubierz ją tak żeby nie było jej widać. – wyszeptał tak, żeby tylko
on go usłyszał. – I weź ze sobą pistolet. Też go dobrze schowaj.
- Naruto co się dzieje? – wyszeptał przestraszony tonem
głosu mężczyzny.
- Zrób co mówię i nie zadawaj pytań.
- Hai. – poszedł do łazienki.
Uzumaki usiadł przed laptopem i znowu spojrzał na mężczyznę.
- Wie pan, że to ja złapałem Sasoriego?
- Tak. Wszystko jest w dokumentach.
- Miałem ochotę go zabić. Jeszcze nigdy nie czułem takiej
chęci mordu.
- Nie powinien mi pan tego mówić. Uznam to za przyznanie się
do chęci popełnienia morderstwa.
- Może pan o tym myśleć co chce. Powstrzymałem się wtedy tylko dlatego, ponieważ
nie chciałem żeby Sasuke to widział. Żeby go chronić jestem zdolny zrobić
wszystko. Nawet zabić.
- Myślę, że wasze relacje bardzo odbiegają od typowego
związku między opiekunem i podopieczny.
- Nie wybaczę nikomu, kto by go skrzywdził.
- Dlaczego mi pan to mówi?
Naruto wyjął pistolet i położył na stole. Motoito spojrzał
na broń ze strachem, co nie uszło uwadze Uzumakiemu.
- Czego się pan boi?
- Ja? Niczego. Po prostu nie przepadam za bronią.
- Niech mi pan powie, dlaczego został sędzią?
- Co to za pytanie?
- Proszę odpowiedzieć.
- Żeby sprawiedliwości stało się zadość. Żeby przestępcy
dostali to na co zasługują.
- Więc niech pan o tym pamięta do końca życia.
Sasuke wyszedł z łazienki i usiadł na łóżku.
- No mamy jeszcze 2 godziny do procesu. – blondyn spojrzał
na nastolatka.
Podniósł się z krzesła i zaczął iść w stronę drzwi.
- Naruto… - przestraszył się chłopak.
- Zaraz wrócę. – przerwał mu i wyszedł.
Wrócił po kilku minutach z siatką pełną kanapek. Cała trojka
zaczęła jeść, a Naruto cały czas patrzył podejrzliwie na sędziego. Mężczyzna
czuł na sobie jego spojrzenia, co go bardzo denerwowało. Po jego czole zaczęły
spływać pojedyncze krople potu.
Przez następne 2 godziny w pokoju panowała bardzo napięta
atmosfera. Sasuke wyczuł jakieś dziwne napięcie pomiędzy Naruto a panem
Motoito. Zauważył też, że blondyn bardzo uważnie obserwuję mężczyznę.
- Myślę, że to już czas. – odezwał się sędzia.
- Tak. – Uzumaki podszedł do laptopa i włączył go. – Sasuke
przygotuj się. – spojrzał na niego uważnie.
Wzrok blondyna powędrował w miejsce, gdzie nastolatek
schował broń. Uchiha przeraził się, ale zrozumiał aluzje. Czuł jakiś dziwny
niepokój. Usiadł przy stole. Uzumaki włączył odpowiedni program i już po chwili
na ekranie komputera widoczna była sala rozpraw.
Sasuke spiął się gdy zobaczył na ławie oskarżonych
Sasoriego. Poczuł na ramieniu uścisk dłoni.
- Spokojnie Sasuke. – wyszeptał mu do ucha Naruto. – Myśl
tylko o swoich zeznaniach, a mi zostaw resztę.
- Jaką resztę. – zdziwił się. – Naruto co się dzieje?
- Zeznania. Myśl tylko o nich. Już się zaczyna.
Z ławy oskarżonych podniósł się jakiś mężczyzna.
- Oskarżenie powołuje na świadka Sasuke Uchihę. Ze względu
na bezpieczeństwo świadka, będziemy się z nim łączyć za pośrednictwem
internetu. Nad przebiegiem tego przesłuchania będzie czuwał sędzia Nokura
Motoito.
- Witam wysoki sądzie. – odezwał się mężczyzna.
- Proszę świadka o przestawienie się. – odezwał się główny
sędzia. – Jak się nazywasz i ile masz lat.
- Nazywam się Sasuke Uchiha i mam 17 lat.
- Gdzie mieszkasz?
- W Konoha.
- Powiedz nam co wydarzyło się dnia 18 października 2010
roku.
- Ja… - zaciął się i spojrzał na Naruto, który stał tyłem do
niego i obserwował co się dzieje za oknem. – Zostałem pobity i zgwałcony przez
Sasoriego i jego ludzi.
- A możesz nam to opowiedzieć z większymi szczegółami?
- Wracałem późnym wieczorem do domu.
- Dlaczego wracałeś tak późno?
- Zaraz po szkole poszedłem do mojego przyjaciela do domu.
Uczyliśmy się razem, ponieważ na drugi dzień mieliśmy ważną kartkówkę z
historii.
- Dobrze mów dalej.
- Wiec wracałem do domu i nagle napadli na mnie Sasori i
jego ludzie. Chcieli się dowiedzieć gdzie jest mój brat. Mówiłem im, że nie mam
z nim kontaktu od kilku miesięcy. Ale oni mi nie uwierzyli. Zaczęli mnie bić,
kopać, rzucili mną o ścianę. A potem… - urwał. Wspomnienia tamtego wieczora
wróciły ze zdwojoną siłą. Jednak postanowił, że nie będzie płakał. Nie da
Sasoriemu tej satysfakcji. Chociaż serce bolało go jak diabli, co było wynikiem
nie tylko wspomnień, ale także utraty brata. Jednak zebrał w sobie wszystkie
siły i nie uronił ani jednej łzy. – …potem nie zgwałcili. Najpierw zrobił to
Sasori, a potem jego ludzie. W trakcie gwałtu zemdlałem. Znalazł mnie nagiego
na śmietniku Naruto Uzumaki i zabrał do swojego domu. Kilka dni później
zgwałcił mnie ponownie. Przyszedł do mojego domu. Przywiązał mnie do łóżka za
nogi i ręce. Zgwałcił mnie i przypalał papierosem. Kika godzin później znalazł
mnie ponownie Naruto Uzumaki i zabrał do swojego swego domu.
- I tam pewnie dajesz mu dupy za darmo. – odezwał sie Sasori
z jadem w głosie i kpiną.
- Proszę oskarżonego o spokój. – skarcił go sędzia. – Sasuke
mów dalej.
- Na drugi dzień poszliśmy z Naruto do mojego mieszkania
zabrać kilka moich rzeczy. Sasori ponownie przyszedł do mojego mieszkania.
Wywiązała się bojka. Ludzie Sasoriego zaatakowali Naruto, ale on sobie z nimi
poradził. Zdołał zatrzymać Sasoriego, który ponownie chciał mnie zgwałcić.
Niedługo po tym przyjechała policja i aresztowała go.
- Czy strony mają jakieś pytania?
- Ja nie mam żadnych. – odezwał się prokurator.
- Przepraszam, ale czy mógłbym coś jeszcze powiedzieć? –
zapytał Sasuke.
- Tak oczywiście. – odpowiedział sędzia.
- Przed tym drugim gwałtem, Sasori proponował mi żebym
został dilerem narkotyków w mojej szkole. Skoro nie ma mojego brata, to ja będę
musiał spłacić jego dług. Gdy się nie zgodziłem, powiedział, że w takim razie
będę mu płacił w naturalny sposób. Chciał zrobić ze mnie seks-zabawkę. I wtedy
mnie zgwałcił.
- Czy chciałbyś coś jeszcze dodać? – zapytał sędzia.
- Nie. To już chyba wszystko.
- Wiec spytam się jeszcze raz. Czy są jakieś pytania do
świadka?
- Ja nie mam. – odezwał się ponownie prokurator.
- A ja mam. – odezwał się obrońca Sasoriego. – Twój brat,
Itachi zniknął 2 lata temu, zostawił cię samego. Skąd przez ten czas brałeś
pieniądze na utrzymanie?
- Zgłaszam sprzeciw, to nie ma związku ze sprawą. – odezwał
się prokurator.
- Panie Shima. – zwrócił się do obrońcy Sasoriego sędzia. –
Ja też sądzę, że to nie ma nic wspólnego z tą sprawą.
- Wyskoki sądzie. Ten chłopak od 2 lat mieszkał zupełnie
sam. Brat się nim w ogóle nie interesował. A mimo to, miał skądś pieniądze na
utrzymanie, a z tego co wiemy to oficjalnie nigdzie nie pracował.
- Panie mecenasie, do czego pan zmierza? – zapytał sędzia.
- Wyskoki sądzie. – mężczyzna wstał i podszedł do sędziego.
– Tutaj mam wydruk z konta Sasuke Uchihy. Od dwóch lat, co miesiąc na jego
konto była przelewana pewna suma pieniędzy, i to nie mała.
- To były pieniądze od mojego brata. – wyrwało się Sasuke.
- Czyżby? Na żadanym polecaniu przelewu nie jest napisane,
że to Itachi Uchiha przelewał pieniądze.
- Oczywiście, że nie. Mój brat się ukrywał, to dlatego. –
odezwał się ponownie.
Czuł, że zaczyna tracić nad sobą panowanie. Zupełnie nie
wiedział o co może chodzić temu mężczyźnie.
-To nie były pieniądze od twojego brata, tylko od twoich
klientów.
- Że co proszę?! – krzyknął Uchiha.
- Wysoki sądzie ten chłopak sprzedawał swoje ciało. I to
jest dowodem. – położył na stole z dowodami wydruki z banku. – 18 października
2010 nie było żadnego gwałtu. Mój klient korzystał w usług tej młodocianej
męskiej prostytutki.
- To nie prawda! ON MNIE NAPRAWDĘ ZGWAŁCIŁ!! – wydarł się
Sasuke.
- Wysoki sądzie chciałbym złościć sprzeciw. – odezwał się
prokurator. – Poza wyciągami z konta nie ma innych dowodów na to, że Sasuke
Uchiha dopuszczał się prostytucji.
- I tu się pan myli, pnie prokuratorze. – odezwał się
mecenas. – Mam na to świadków. Byłych klientów Sasuke Uchihy.
- To nie prawda! – odezwał się ponownie brunet.
Naruto odkaszlnął. Chłopak spojrzał na niego. Blondyn
przycisnął palec do ust w geście żeby ten nic więcej nie mówił.
- Wysoki sądzie. – odezwał się prokurator. – Nawet jeśli to
prawda, w co wątpię. To jeśli ktoś mówi nie, to znaczy nie. I każde zmuszanie
do seksu, jest gwałtem.
- Tak się składa panie prokuratorze, że Sasuke Uchiha jest
sado-masochistą. Uwielbia jak się go wiąże i torturuje. Mam na to zeznanie
świadków. A poza tym chciałbym złożyć wniosek o oddalenie dowodów numer 5,
czyli ekspertyz gwałtów. Wykonywała je Tsunade Miyoto. Jest przyjaciółką Naruto
Uzumakiego, u którego przebywał Sasuke. Są podejrzenia, że zostały one
sfałszowane.
- Wysoki sądzie. Pani Tsunade Miyoto pracowała kiedyś w
policji jako patolog, lekarz sądowy. Miała w tym okresie nienaganna opinia. A z
resztą teraz też taką ma. Jest bardzo cenionym lekarzem.
- No właśnie lekarzem. – odezwał się obrońca Saoriego. – Ale
nie pracuje już w policji. A to ekspert policyjny powinien go zobaczyć.
- Przy robieniu ekspertyzy był obecny Kakashi Hatake. –
powiedział prokurator.
- Pan Kakashi Hatake jest również bardzo bliskim
przyjacielem Naruto Uzumakiego. – odbił piłeczkę mecenas. – Wysoki sądzie
proszę o wycofanie tych dowodów ze sprawy, a także wykreślenie zeznań Sasuke
Uchihy ze sprawy, są one bardzo niewiarygodne.
Sędzia walnął młotkiem.
- Zarządzam półgodzinną przerwę. Proszę strony o pójście ze
mną do gabinetu.
Sasuke siedział na krześle w milczeniu, a z jego oczu
leciały łzy. Naruto podszedł do niego i złapał za rękę.
- Już dobrze. Uspokój się. – powiedział czule.
- Naruto ale ty im nie wierzysz, prawda?
- Oczywiście, że nie.
- Ja wcale nie jestem dziwką. Ja… - zaczął jeszcze bardziej
płakać.
- Taka jest taktyka na prawie każdej sprawie o gwałt. –
pogłaskał go po policzku. – Chcą zmieszać ofiarę z błotem. Udowodnić, że to ona
prowokowała gwałciciela. Nie daj mi się. Słyszysz? – chwycił go za brodę i
skierował jego twarz ku swojej. – Nie przejmuj się tym.
- Ale on to tak mówił… To brzmiało tak realnie.
- Sasuke nie przejmuj się. Nie daj się mu sprowokować.
- Panie Uzumaki czy pan zdaje sobie sprawę, że to wygląda
tak jakby pan dyktował chłopakowi co ma mówić? – odezwał się Motoito, a blondyn
spojrzał się na niego. – Chyba będę musiał to zgłosić. Wygląda na to, że pan
Shima ma racje.
- Tak myślałem, że coś tu jest nie tak. Kiedy Sasori pana kupił?
- Nie masz na to żadnych dowodów. – powiedział z jadem
Nokura.
- Naruto… - przestraszył się Sasuke.
- Pakuj się. – rozkazał nastolatkowi.
- I tak już jest za późno. Prawdopodobnie on już tu jest.
- Kiedy cię nie było w pokoju, przekazałeś Peinowi gdzie
jesteśmy.
- Tak. Zdradziłem mu też, gdzie był ukrywany Itachi.
- Pan… Mój brat… - jąkał się Uchiha.
- Czy pan wszystko słyszał, panie sędzio? – odezwał się
Naruto.
- Tak. – dobiegł do nich głos z komputera.
- Ty skurwielu! - krzyknął Motoito. – Nie wyłączyłeś
programu?!
- Jesteś skończony. – warknął Naruto.
- Panie Uzumaki. – zabrzmiał ponownie głos z komputera. –
Proszę w tej chwili uciekać. Bezpieczeństwo Sasuke Uchihy jest w tej chwili
najważniejsze. A my się zajmiemy resztą.
Naruto podszedł do Motoito, wykręcił jego ręce do tyłu i
przykuł kajdankami do kaloryfera.
- On i tak umrze. – wyszeptał sędzia. – Przed Peinem nie ma
ucieczki.
- To się jeszcze okaże. Idziemy Sasuke.
Złapał nastolatka na rękę i wyszedł z pokoju osłaniając go
swoim ciałem.
- Naruto…
- Musimy się pospieszyć. On tu już może być. Mniej broń w
pogotowiu. - Naruto wychylił się zza roku budynku i patrzył uważnie na parking.
– Wygląda bezpiecznie. Chodź. - podeszli do samochodu. – Kurwa! – zaklął gdy
zobaczył poprzebijane opony.
- Witam panie Uzumaki. – usłyszał za sobą złowrogi głos.
Odwrócił się i spojrzał na mężczyznę, który ściskał mocno
jedną ręką Sasuke, a drugą zasłaniał mu usta. Blondyn sięgnął błyskawicznie za
pas.
- Nie radzę. Bo chłopak zginie. – ostrzegł.
- Ty jesteś Pein? – zapytał Naruto, chociaż w tym momencie
pytanie to było całkowicie zbędne.
Uzumaki doskonale zdawał sobie sprawę z tego z kim ma do
czynienia. Był to potężnie zbudowany mężczyzna, o ciemno czerwonych, półdługich
włosach i fioletowych oczach.
- Wyrzuć całą broń jaką masz. – syknął. Naruto wykonał
polecenie. – Muszę przyznać, że jesteś bardzo dobry w ukrywaniu się. Miałem nie
lada problem w odnalezieniu ciebie i tego bachora. – szarpnął nastolatkiem. –
Ale prędzej czy później każdy popełnia błąd. Trzeba być tylko cierpliwym i na
niego czekać. Jesteś dobrym przeciwnikiem. Już dawno nie miałem takiej zabawy.
Tym bardziej większą przyjemność sprawi mi zabicie Sasuke. Chcesz wiedzieć co
mu zrobię? – nachylił sie na brunetem i polizał po uchu. – Będzie umierał
bardzo, bardzo wolno. Poprzez ból jaki będę mu zadawał, będzie mnie błagał
żebym go zabił. Może zabiję go tak samo jak Itachiego. Zobaczymy czy wytrzyma
dłużej niż braciszek.
- Zamknij się. – warknął Naruto.
- Hehe. Czyżby mały nie wiedział, jak umarł jego brat? –
spojrzał uważniej na blondyna. – Oj nie ładnie jest tak okłamywać innych ludzi
panie Uzumaki. Neee. Chcesz się dowiedzieć jak zginął twój brat? – wyszeptał nastolatkowi
do ucha. – Miałem z nim niezłą zabawę. – Sasuke szarpnął się mocno, jednak
uścisk mężczyzny był zbyt mocny. - Z tobą też się zabawię. Długo na ciebie
polowałem. Muszę się teraz delektować moim trofeum. – wyjął pistolet i
przyłożył brunetowi do skroni, uwalniając w ten sposób jego usta. – Masz coś do
powiedzenia swojemu opiekunowi? To lepiej powiedz to teraz. Naruto w co
powinienem najpierw wcelować. Głowę? – puknął pistoletem z czarną czuprynę
chłopaka. – Klatkę piersiową. – ustawił pistolet na wysokości serca Sasuke. –
Brzuch. – ponownie pokazał bronią miejsce. – A może nogę. – rozległ się
wystrzał.
- NARUTO!! – Sasuke wrzasną widząc osuwającego się na
podłogę blondyna.
- Spokojnie. Nic mu nie jest. Jest twardym mężczyzną. Prawda
Naruto? – zaśmiał się Pein.
Naruto złapał się za krwawiące udo i spojrzał na mężczyznę.
- Opisz co czujesz? Opisz ból rozrywający twoje ciało.
- Ból? O czym ty mówisz? - Uzumaki opierając się o samochód,
powoli się podniósł. - Nic takiego nie czuję. - jak na zaprzeczenie jego słów,
na jego twarzy pojawił się grymas bólu.
- Wiesz muszę ci się do czegoś przyznać. Bardziej, niż nad
strategią zabicia Sasuke, skupiałem się na tym, w jaki sposób zabić ciebie.
Strasznie mnie wkurwiłeś. Byłeś bardzo ostrożny. Nie mogłem was długo znaleźć.
Więc postanowiłem, że jak już cię znajdę, to będę się rozkoszował chwilą
zabicia ciebie.
Nagle Sasuke szarpnął się mocno i nadepnął na nogę mężczyzny.
Wyrwał się z jego objęcia.
- UCIEKAJ! – wrzasnął blondyn.
17-latek odwrócił się i zaczął uciekać, lecz Pein był
szybszy. Złapał chłopaka i uderzył go mocno w brzuch. W tym samym momencie Naruto
zdołał wyciągnąć pistolet, który miał schowany przy łydce i wycelował w
napastnika.
- KURWA!! – krzyknął gdy pocisk minął cel.
- Haha. Ból nie pozwala ci się skupić. – podszedł do
blondyna ciągnąc za sobą Uchihę skręcającego się z bólu.
Rzucił go na ziemie i kopną w brzuch. Sasuke pluną krwią.
- SASUKE! - gdzieś w oddali zagrzmimy syreny policyjne. -
Hehe. – zaśmiał się Naruto. – Myślisz, że jesteś taki mądry co? Wiedziałem od
samego początku, że sędzia jest waszą wtyczką. Zadzwoniłem do mojego przyjaciela
i zaraz tu będzie. Nie zdążysz uciec.
- Wiesz co Naruto. – mężczyzna uklęknął przed nim. – W
następnym życiu postaraj się mnie złapać i zabić. A teraz pożegnaj się ze swoim
kochasiem. – skierował broń na brzuch blondyna i strzelił.
- NARUTO!! - Uchiha podniósł się z ziemi i chciał podbiec do
ukochanego, jednak został złapany brutalnie przez Peina.
- To jeszcze nie jest śmiertelna rana. Chcę żeby umierał
wolno i by był świadomy tego, że nie może nic zrobić żeby cię uratować.
Naruto położył się na boku. Jego koszula na wysokości klatki
piersiowej, zabarwiła się szkarłatem. Przez jego całe ciało, przechodziły
deszcze. Nie był w stanie się bardziej ruszyć.
- Wiesz mały, że to twoja wina. – wysyczał morderca. –
Gdybyś go nie spotkał, to pożyłby dłużej. A tak umrze. – popchnął mocno
nastolatka. Sasuke spadł na maskę samochodu i zsunął się na ziemię. – Jeśli
chcesz mu coś powiedzieć, zrób to teraz. Jak strzelę mu w łeb, będzie już za
późno.
Wycelował broń w głowę Naruto. Już miał nacisnął spust, gdy
Sasuke poderwał się z ziemi i całym ciałem przewrócił się na mężczyznę. Jednak
broń wystrzeliła.
- NARUTO!! – krzyknął chłopak, gdy zobaczył na blond włosach
krew. – NARUTO!! NIE!!
Ręka blondyna, którą uciskał ranę na brzuchu, opadła
bezwładnie na ziemię. Do jego świadomości dochodziły jeszcze krzyki Sasuke.
Patrzył na niego zamglonym spojrzeniem. Widział tryumfalny uśmieszek na twarzy
Peina. Mężczyzna wyciągnął w kierunku chłopaka broń.
- Sasuke! – pomyślał zanim całkowicie pogrążył się w
ciemności.
Zdołał usłyszeć jeszcze odgłos strzału nim otoczyła go
głucha cisza.
... Jak oni zginą to cię ukatrupię za to że ich zabiłaś w opowiadaniu !!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńno i jednak to sędzia zdradził, Naruto dobrze podejrzewał, i jest dowód, ale Kakashi z grupą powinien być obok, a nie gdzieś tam...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia