Uwaga!

Uwaga!!!
Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

piątek, 11 maja 2012

Rozdział 4


Rozdział 4

Sasuke stał już od dłuższego czasu w przedpokoju i patrzył się na zamknięte drzwi, za którymi kilka minut temu zniknął blondyn. W mieszkaniu panowała kompletna cisza. Jednak nie była ona tak bardzo dokuczliwa, jak ta która panowała w mieszkaniu Uchihy. Tu przynajmniej wiedział, że nie będzie trwała wiecznie. Wolnym krokiem poszedł do sypialni. Pościelił łóżko. Rozejrzał się po pokoju. Na komodzie stało kilka zdjęć. Podszedł ł do niej i zaczął je oglądać. Na pierwszym zdjęciu były trzy osoby. Kobieta miała długie rude włosy i niesamowicie niebieskie oczy. Koło niej stał mężczyzna, starsza wersja Naruto. Między dorosłymi stał uśmiechnięty od ucha do ucha pięcioletni blondynek.
- To zapewne jego rodzice. Ależ on był słodki jak był mały. – uśmiechnął się do siebie.
Na drugim zdjęciu był Naruto. Miał na sobie biały, długi fartuch. Na nosie miał ochronne plastikowe okulary, a na rękach rękawiczki. Siedział przed jakąś skomplikowanie wyglądającą aparaturą. Przelewał jakiś płyn z próbówki do zlewki. Miał bardzo skupiony wzrok. Uchiha zachichotał.
- Pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że ktoś zrobił mu zdjęcie.
Na trzecim zdjęciu był Naruto, Kakashi i Tsunade. Wszyscy byli uśmiechnięci od ucha do ucha. Mieli podniesione do góry ręce z kuflami piwa. Wznosili jakiś toast.
Na czwartym zdjęciu był Naruto na koniu. Miał może 15, 16 lat. Koń na którym siedział był przepiękny. Czystej krwi koń arabski. A sam blondyn prezentował się na nim doskonale. Miał na sobie stój dżokeja. Do szyi konia przypięta była nagroda. Sasuke wziął zdjęcie w rękę, żeby lepiej się jej przyjrzeć.
- I miejsce w kategorii dresaż dla Naruto Uzumakiego. – przeczytał na głos. – Co to takiego ten cały dresaż?
Odłożył zdjęcie na miejsce. Odwrócił się od komody. Rozejrzał się po pokoju.
- I co ja mam teraz robić? – westchnął. – Już wiem! – zaklaskał w ręce z zadowolenia.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Cześć Naruto.
- Witaj sen… to znaczy Iruka. Chyba nie przyzwyczaję się to tego zbyt szybko. – przywitał się z szatynem.
- Rozmawiałem z dyrektorem Sarutobim.
- I co? – podniósł wzrok znad dziennika.
- Chce się z tobą widzieć.
Uzumaki westchnął. Zapisał jeszcze coś w dzienniku, zamknął go i wstał.
- Mam iść z tobą? – zapytał się zatroskany Umino.
- Nie dzięki. Poradzę sobie. Zobaczymy się później.
- Powodzenia.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto siedział w sekretariacie i czekał na spotkanie z dyrektorem. Sekretarka, która siedziała z biurkiem co chwilę na niego patrzyła. Mężczyzna uśmiechał się do niej łagodnie.
- Pamiętam cię Naruto.
- Ja panią też.
- Pamiętam, że byłeś bardzo dobrym uczniem. Ale lubiłeś też broić. Iruka-sensei miał z tobą przeboje. Ale zawsze powtarzał, że jesteś jego najzdolniejszym uczniem. No kto by pomyślał, że będziesz nauczycielem w naszej szkole.
- Tak wyszło. Ale ja lubię te pracę.
- To jest najważniejsze.
Nagle drzwi do gabinetu dyrektora otworzyły się i wyszedł z nim rudowłosy chłopak. Za nim pojawił się starszy pan.
- I żeby było mi to ostatni raz! – powiedział jeszcze do chłopaka i pomachał mu palcem. Spojrzał na blondyna. – O dzień dobry panie Uzumaki. Proszę do mnie. Lili dopóki pan Uzumaki nie wyjdzie z mojego gabinetu nie ma mnie dla nikogo. Dobrze? – zwrócił się do kobiety.
- Dobrze panie dyrektorze.

- Proszę usiąść panie Uzumaki. – wskazał mu fotel przed biurkiem.
- Panie dyrektorze proszę mi mówić po imieniu.
- Ech. Niech ci będzie Naruto. – uśmiechnął się. – Pamiętam jak przychodziłeś do mnie na dywanik.
- Tak. Też to pamiętam. Nie były to przyjemne spotkania. Ale nie przyszedłem tutaj wspominać.
- Tak. Chodzi o Sasuke Uchiha. Pan Umino był u mnie i powiedział mi o wszystkim. Nie myślałam, że chłopak ma takie problemy. Zdolny chłopak, nie sprawia żadnych problemów. Wzór do naśladowania.
- Panie dyrektorze chce mu pomóc.
- To wielka odpowiedzialność.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Ale jestem gotowy zaryzykować.
- Dlaczego?
- Jak to dlaczego? Ten chłopak potrzebuje pomocy.
- A dlaczego akurat twojej?
- Może dlatego, ze jestem pierwszą osobą, która wyciągnęła w jego stronę pomocną dłoń. A poza tym widać, że chłopak mi ufa.
- Ale niektórym może nie podobać się fakt, że nauczyciel mieszka ze swoim uczniem.
- Co pan sugeruje? Że będę do molestował seksualnie.
- Ja nic takiego nie powiedziałem.
- Więc nie rozumiem o co panu chodzi. Sasuke przeżył coś strasznego. Został brutalnie pobity i zgwałcony. Po taki przeżyciu bardzo trudno jest komuś zaufać, a on najwyraźniej mi ufa. Tylko ktoś komu on ufa może mu pomóc.
- Nic się nie zmieniłeś Naruto. Cały czas jesteś wybuchowy.
- Po porostu nie rozumem pana. Czy jest coś złego w tym, że chcę mu pomóc?
- Nie. W tym nie ma nic złego. Chce ci tylko uświadomić, że możesz mieć z tego powodu nieprzyjemności. Ta sprawa w końcu się wyda. Rozniesie się po całej szkole. Nauczyciele i uczniowie zaczną plotkować. To nie będzie przyjemnie ani dla ciebie, ani dla Sasuke.
- Zdaję sobie z tego sprawę. – powiedział cicho blondyn.
- Masz moje pełne poparcie w tej sprawie. – zaskoczony Naruto spojrzał na Sarutobiego. – Jednak trzeba jeszcze załatwić kilka ważnych spraw. Nie możesz tak po prostu się nim zająć. Będziesz musiał podpisać kilka dokumentów.
- Jakich dokumentów?
- Z których wynika, że jesteś jego opiekunem. Tymczasowym opiekunem. Ale tym się nie martw. Wszystko załatwię. Mam znajomych tam gdzie trzeba. Jak tylko będę miał te dokumenty to dam ci znać.
- Dziękuję panie dyrektorze.
- Dobrze się nim zaopiekuj.
- Proszę się już o to nie martwić.
- No to nie przetrzymuję cię już dłużej.
- Jeszcze raz dziękuję i do widzenia.
- Do widzenia.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto wszedł do mieszkania. Przeszedł przedpokój i stanął jak wryty.
- Dzień dobry. – Sasuke wyszedł z kuchni, miał na sobie fartuszek.
- Cześć. Co tu się stało?
W salonie panował idealny porządek. Naruto nigdy nie był bałaganiarzem. Z racji swojego chemicznego wykształcenia musiał mieć wokół siebie porządek. To było widać nie tylko w pracy, ale także w jego mieszkaniu. Ale to co teraz zobaczył. Zaparło mu dech w piersiach.
- A to. Nie było bałaganu, ale się nudziłem więc postanowiłem posprzątać.
- Jaki normalny nastolatek sprząta z nudów? No chyba, że jest pedantem.
- Nie jestem pedantem. – Sasuke poczuł się urażony.
- Przeczysz sam sobie. Tak posprzątanego mieszkania nie widziałem już dawno. Ostatnio tak posprzątałem, kiedy moi rodzice przyjechali. A tak w ogóle to co ty robisz w moim fartuszku? Mam nadzieję, że niczego nie gotowałeś?
- Gotowanie zostawiam tobie. Mi sprzątanie wychodzi lepiej.
- Mówiłem, że masz odpoczywać. – westchnął. – Jesteś strasznie uparty. Byłem dzisiaj u dyrektora.
- I co? – Sasuke wziął od blondyna część siatek z zakupami.
- Możesz u mnie zostać. Będę twoim tymczasowym opiekunem. Będę musiał jeszcze podpisać jakieś papiery.
- Jakie papiery?
- Z których wynika, że jestem twoim opiekunem, tylko pod takim warunkiem będziesz mógł u mnie zostać.
- A co z Itachim?
- Nic. On cały czas jest twoim prawnym opiekunem. Ja będę tymczasowym. Przecież już ci to mówiłem.
- Więc to już pewne, że mogę zostać? – chciał się upewnić brunet.
- Tak. Od dzisiaj mój dom jest twoim domem. – Naruto położył siatki na blacie stołu w kuchni i zaczął grzebać w kieszeniach. – Proszę. To dla ciebie. – podał mu klucze.
- Och dziękuję! – rzucił mu się na szyję. – Tak się cieszę, że mogę zostać. Obiecuję, że nie będę ci sprawiał kłopotów.
Naruto objął chłopaka w pasie.
- Nie sprawiasz kłopotów. Jesteś pewnie głodny?
- Jak wilk.
- To bierzmy się za obiad. Niedługo przyjdzie Tsunade.
Razem zabrali się do gotowania.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Punktualnie o 16 zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Cześć Naru! – blondynka pocałowała go w policzek.
- Witaj Tsunade. Proszę wejdź.
- Gdzie jest ten biedak?
- W salonie. – wziął od nie płaszcz i powiesił do szafy.
- Dzień dobry Sasuke. Jestem Tsunade.
- Dzień dobry. – chłopak zapatrzył się w wielki biust kobiety.
- Ekhem. – odkaszlnęła, żeby odwrócić jego uwagę od swoich piersi. – Jak się czujesz?
- Dobrze.
- To nawet widać. Naru widzę, że dobrze się n im zajmiesz. Ale i tak muszę cię przebadać. Naruto mogę skorzystać z twojej sypialni?
- Jasne.
- Chodź Sasuke.
Brunet spojrzał niepewnie na Uzumakiego.
- Nic się nie martw. Idź z nią.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Po pól godzinie drzwi sypialni otworzyły się. Do salonu weszła kobieta.
- I co? – pytał zmartwiony Naruto.
- Na szczęście te oparzenia nie są głębokie. Zagoją się i nawet nie będzie śladu.
- To dobrze. – odetchnął z ulgą.
- No dobrze. To ja już pójdę.
- A ja myślałem, że zostaniesz dłużej. Kupiłem twoją ulubioną sake.
- Ty diable. Demonie. Wiesz jak mnie podejść. Ale nic z tego. Tę sake będziemy musieli wypić innym razem.
- Czy ty dobrze się czujesz? Rezygnujesz ze swojego ulubionego trunku ze swoim najlepszym przyjacielem.
- Robę to z ciężkim bólem serca. Ale już się dzisiaj umówiłam.
- Randka. Rozumiem. Kim ona jest?
- Ech. Przed tobą nic nie da się ukryć. Pamiętasz Shizune?
- No pewnie. To woja była. Zeszłyście się?
- Tak. Postanowiłyśmy dać sobie jeszcze jedną szansę.
- No to w takim razie nie zatrzymuję cię. Masz. Weź to. – podał jej butelkę trunku.
- Naruto…
- Przecież wiesz, że piję tylko okazjonalnie. Tobie się bardziej przyda. Szczególnie dzisiaj.
- Dzięki. Jest kochany. A właśnie, zapomniałabym. Dałam chłopakowi maść na te rany. A tu masz receptę jakby potrzebował jej jeszcze.
- Dzięki jesteś cudowna. – uśmiechnął się szeroko.
- Kiedy się do mnie tak uśmiechasz, to żałuje, że jestem lesbijką, bo chętnie wskoczyłbym ci do łóżka.
- Uważaj bo uznam to za propozycję. – zaczęli oboje się śmiać.
- To do zobaczenia. – pocałowała go w policzek i wyszła z mieszkania.
- Na razie! Pozdrów ode mnie Shizune! – zawołał za przyjaciółką.
- Jasne! Pa!

Naruto zamknął drzwi i wrócił do salonu. Chłopak nie wychodził z sypialni. Blondyn zapukał, kiedy nie usłyszał odpowiedzi wszedł do środka. Chłopak siedział w szlafroku na łóżku.
- Sasuke. Wszystko w porządku?
- Tak.
- Ubierz się, bo się przeziębisz. A właśnie mam zamiar pojechać do ciebie do domu i przywieść ci kilka rzeczy.
- Pojadę z tobą.
- No nie wiem czy to dobry pomysł. W końcu to miejsce…
- Pojadę z tobą.
- No dobrze. Jak chcesz. Ubierz się.

Po kilku minutach siedzieli już w taksówce. Po 20 minutach byli pod obleśną kamienicą, w której do tej pory mieszkał nastolatek. Wdrapali się po schodach na piętro i stanęli pod drzwiami mieszkania. Naruto otworzył drzwi, które od wczoraj były nie zamknięte na klucz i wszedł do środka. Zapalił światło. Nie miał nawet zamiaru rozglądać się po pomieszczeniu.
- Spakuj się szybko i wynośmy się stąd. – powiedział stanowczo.
Źle się czuł w tym mieszkaniu. Może to z powodu tego co się tu stało. Brunet wyjął spod łóżka torbę i zaczął w nią wrzucać niedbale rzeczy.
- To też weź. – Naruto podał mu dwa zdjęcia.
Na jednym była cała rodzina Uchiha. A na drugim był Sasuke ściskający za szyję swojego starszego brata. Chłopak wsunął delikatnie zdjęcia między rzeczy.
- To chyba już wszystko.
- No to chodźmy stąd.
- Nie tak szybko. Dokąd to pan chce zabrać moją zabaweczkę? – usłyszeli za sobą złowrogi głos.

2 komentarze:

  1. Witam,
    akcja powoli się rozkręca, no i Naruto zostaje tymczasowym opiekunem Sasuke, ech mieszkanie musiało być obserwowane, że się natknęli na Sasoriego...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń