Uwaga!

Uwaga!!!
Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

czwartek, 17 maja 2012

Rozdział 18


Rozdział 18

Głośny wystrzał rozdarł głuchą ciszę. Drobnej budowy ciało upadło na ziemię, która od razu zabarwiła się szkarłatem. Naruto próbował podbiec do rannego, jednak ciało odmawiało mu posłuszeństwa. Było ciężkie, jakby nie należało do niego. Próbował coś powiedzieć, krzyknąć, otwierał usta, jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Nagle otoczyła go czarna jak atrament ciemność. Gdzieś w oddali pojawiło się małe światełko. Zaczęło się do niego zbliżać, było ciepłe i przyjemne. Z jego ciała znikło odrętwienie. Wyciągnął w rękę z stronę światła.
- O Boże! Minato zawołaj Tsunade! – rozległ się znajomy głos. – Naruto, kochanie słyszysz mnie?! – delikatne dłonie gładziły go po policzkach. – Naruto. – czuły szept dochodził do jego ucha.
Nagle wszystko zniknęło. Zobaczył jakieś dziwne światło, czuł coś zimnego na klatce piersiowej. Głowa zaczęła mu ciążyć. Zamknął oczy i zasnął.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- To po prostu cud. – usłyszał nad sobą znajomy głos. – Jego stan był tragiczny. Byłam przekonana, że już nigdy się nie obudzi.
- Ale teraz wyjdzie z tego, prawda? – dopytywała się jakaś kobieta.
- To się dopiero okaże. Trzeba go…
- Mamo. – wyszeptał Naruto.
- Jestem tu kochanie. – Kushina złapała go za rękę.
Spojrzał na matkę.
- Co się stało? Gdzie ja jestem?
- Kochanie nie pamiętasz? – zaniepokoiła się kobieta.
- Co powinienem pamiętać? – zdziwił się.
- Wypadek. – odezwał się Minato. – Miałeś wypadek. – spojrzał porozumiewawczo na żonę. - Przez miesiąc byłeś w śpiączce.
- Miesiąc?
- Chodź kochanie. – Minato objął kobietę. – Naruto musi odpoczywać. Przyjdziemy do ciebie później. Spróbuj zasnąć. - wyszedł z Kushiną z pokoju.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Myślę, że Naruto cierpi na częściową amnezję. – powiedziała Tsunade.
- Długo będzie w takim stanie? – zapytała się pani Uzumaki.
- Ciężko powiedzieć. Miał dużo szczęścia, że kula nie trafiła w mózg. Najgorsza była rana na brzuchu. Kula trafiła w przeponę powodując krwotok. Stracił dużo krwi, co spowodowało niedotlenienie mózgu, a co za tym idzie jego uszkodzenie. Dlatego trudno mi powiedzieć, czy Naruto odzyska całą pamięć czy nie. – tłumaczyła blondynka. – Mnie i Kakashiego też pamięta. Wygląda na to, że zapomniał o Sasuke i o wszystkim co jest z nim związane. Pamięta tylko, że miał zacząć pracować w szkole.
- Może to i lepiej, że nie pamięta o Sasuke. – powiedziała smutno Kushina. – Tylko niepotrzebnie by cierpiał.
Minato spojrzał na żonę, a potem na drzwi sali, w której leżał syn. Westchnął głośno.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Głośny wystrzał rozdarł głuchą ciszę. Drobnej budowy ciało upadło na ziemię, która od razu zabarwiła się szkarłatem. Naruto próbował podbiec do rannego, jednak ciało odmawiało mu posłuszeństwa. Było ciężkie, jakby nie należało do niego. Próbował coś powiedzieć, krzyknąć, otwierał usta, jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Nagle otoczyła go czarna jak atrament ciemność.
- NARUTO!! – w ciemności rozległ się głośny krzyk, wyrywając go ze snu.
Otworzył gwałtownie oczy. Jego oddech była przyspieszony.
- Ten krzyk… Ten głos…
- Cześć! Jak się czujesz? – usłyszał znajomy męski głos i spojrzał na szarowłosego.
- Kakashi?
- A kogo się spodziewałeś? – uśmiechnął się siadając na krześle. – No więc, jak tam zdrówko?
- Nie dobrze.
- Pójdę po lekarza.
- Nie! Fizycznie czuję się w miarę dobrze. Gorzej z psychiką. Mam mętlik w głowie. Jakąś dziwną pustkę, niepokój.
- To pewnie dlatego, że tak długo byłeś w śpiączce.
- Nie pamiętam wypadku. Mam dziurę w pamięci. – spojrzał na swoje dłonie i zacisnął w pięści. – Mam wrażenie, że zapomniałem o czymś bardzo ważnym. Od kiedy się obudziłem mam pewien sen. Powtarza się co noc. Czuję niepokój, strach, coś jakby gniew, nienawiść. Kakashi mam taką wielką ochotę… - urwał nagle, spojrzał na przyjaciela. W jego oczach Moza było zobaczyć, strach, panikę. – …mam ochotę zabić kogoś. – dokończył.
- Opowiedz mi ten sen. – Kakashi zaniepokoił się tym co mówi jego przyjaciel.
- To jest koszmar. Jestem na jakimś parkingu. Otacza mnie przeraźliwa cisza i nagle słyszę głośny wystrzał. Jakiś ranny człowiek upada na ziemię. Nie widzę jego twarzy, ale widzę wyraźnie, że mocno krwawi. Chce do niego podejść, pomóc, Jednak moje ciało mnie nie słucha. Jest takie odrętwiałe, ciężkie. Patrzę na tego człowieka i czuje jak łzy napływają mi do oczu. Serce mi drży, czuję dziwny, wręcz paniczny lęk. Próbuje coś mówić, krzyczeć, ale nie słyszę swojego głosu. A potem otacza mnie ciemność i wtedy się budzę. I tak mam co noc. Ten sam sen. Chociaż dzisiaj był trochę inny.
- Jaki? – dopytywał się Hatake.
- Pod koniec snu usłyszałem krzyk. Ktoś mnie wołał. Ten głos wydał mi się bardzo znajomy, ale nie mogę sobie przypomnieć osoby, do której należał. Ten krzyk był przerażający. Rozrywał moje serce na kawałki.
- Naruto… - urwał patrząc na przyjaciela.
- Co?
- Nic. Po prostu martwię się o ciebie. Wracaj szybko do zdrowia. – poklepał go po ramieniu.
- Kakashi powiedz mi co się stało?
- Nic.
- Daj spokój. Znamy się nie od dzisiaj. Widzę, że coś jest nie tak. Co próbujesz przede mną ukryć?
- Nic. Naprawdę. Pójdę już. Prowadzę teraz bardzo trudną sprawę. Trzymaj się.
Szaro włosy wyszedł zamykając za sobą drzwi. Usiadł na krześle w korytarzu i schował twarz w dłoniach.
- Wybacz mi Naruto. – wyszeptał przez łzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
~2 tygodnie później~
- Witaj w domu kochanie. – Kushina z lekkim uśmiechem wprowadziła syna do jego mieszkania. – Jesteś głodny? Zaraz zrobię coś na obiad. – poszła do kuchni.
Naruto zdjął płaszcz, wszedł do salonu i niepewnym wzrokiem rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Coś nie tak Naruto? – zaniepokoił się Minato.
- Nie wiem. Wszystko jest na swoim miejscu, ale mam wrażenie, że czegoś tu brakuje. – powiedział smutno.
Poszedł do sypialni i usiadł na łóżku. Pogładził ręką czystą pościel.

Minato wszedł do kuchni i usiadł przy stole. Patrzył jak jego żona krząta się przy kuchence. Odwróciła się w jego stronę, z przerażeniem patrzyła na łzy lecące z oczu ukochanego. Podeszła do niego i złapała za rękę.
- Minato…
- Wiem co chcesz powiedzieć. Daj mi chwilkę. Po prostu nie mogę na to patrzeć. Żaden rodzic nie powinien być świadkiem cierpień swojego dziecka. Nawet nie chcę myśleć o tym co będzie, jak Naruto odzyska pamięć.
- Oboje musimy być silni. Naruto nas potrzebuje.
- Tak wiem.
- Przemyj sobie twarz zimną wodą żeby Naruto się nie skapnął, że płakałeś.
Minato przyciągnął do siebie kobietę. Kushina usiadła mu na kolanach i wtuliła twarz w jego szyję.
- Chciałbym mieć tyle siły co ty. – wyszeptał jej do ucha.
- Nie jestem taka silna, jak ci się wydaje.

~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto przebudził się gwałtownie ze snu i usiadł na łóżku. W pokoju panowała ciemność. Jego całe ciało się trzęsło i było spocone. Zacisnął pięści na kołdrze i zaczął płakać. Znowu miał ten sen. Koszmar. Wystrzał. Krew. Krzyk. Ciemność. Ból. Strach. Naruto nigdy nie należał do osób bojaźliwych. Więc tym bardziej nie potrafił zrozumieć tego, co się z nim teraz działo.
- Czyj to jest głos? – myślał. – Czyj jest ten krzyk?
Położył się na boku, a jego ręka wylądowała na poduszce obok. Przejechał dłonią po kołdrze. Do oczu ponownie napłynęły mu łzy.
- Co się ze mną dzieje? Dlaczego czuję w sercu taki okropny ból? To jest nie do zniesienia.
Wstał z łóżka i poszedł do łazienki. Zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Dotknął krawędzi wanny. Wziął szlafrok i zanurzył w nim nos. Czuł przyjemny zapach, jednak nie należał od do niego. Poszedł do kuchni, przeszedł cicho koło śpiących na kanapie rodziców. Nalał sobie szklankę wody. Spojrzał na kuchenkę. Nagle w jego głowie pojawił się jakiś czarnowłosy chłopak, który krzątał się w panice po kuchni.
„- Kurcze gdzie jest sól? – powiedział.
- W szafce pod oknem na drugiej półce. – odpowiedział Naruto.
- Yyyy. Ja. – Zrobiłem śniadanie. Ale umiem tylko jajecznicę. To nic takiego. – powiedział zmieszany chłopak.
- Lepiej wyłącz gaz bo zaraz będę nici ze śniadania.
- O cholera! – podbiegł do kuchenki i przekręcił kurek, jednak płomień się zwiększył.
Naruto położył dłoń na jego ręce i przekręcił kurek w drugą stronę.
- W lewo zwiększa się płomień, w prawo zimniejsza. – wyszeptał mu do ucha.
Brunet zadrżał.
- Co umiesz jeszcze gotować? – usiadł na krześle, a nastolatek położył przed nim talerz z podejrzanie wyglądającą jajecznicą.
- Szczerze? – popatrzył na mężczyznę. Naruto przytaknął. – Umiem tylko jajecznicę.
- Boże to czym ty się żywiłeś?!
- Zupkami w proszku.
- Więc nic dziwnego, że jesteś taki chudy. – nabrał trochę jajecznicy na widelec i zaczął jeść. Coś mu chrupnęło w ustach.
- Mogą być skorupki. – odpowiedział chłopak na pytające spojrzenie blondyna. – Bardzo rzadko robię sobie jajecznicę, więc nie bardzo umiem rozbijać jajka, żeby nie było skorupek, a nie chce mi się później ich wyławiać.
- Jestem pod wrażeniem. Jak dawałeś sobie sam radę przed ten cały czas?
- Nie pytaj.
- Mino kilku skorupek. – tu znowu coś chrupnęło mu w ustach. – to całkiem dobra jajecznica.
- Taa. Jasne. Jest wstrętna. Wiem dobrze o tym. Daj spokój nie musisz się zmuszać. Jeszcze się zatrujesz.
- No dobra. Jest nie zjadliwa. – odsunął od siebie talerz.
- Przepraszam. Chciałem ci się odwdzięczyć za pomoc. Jestem beznadziejny.
- Nie przejmuj się. Wszystkiego trzeba się nauczyć. Nie od razu Rzym zbudowano”.

Naruto wypuścił z ręki szklankę, która z głośnym hukiem roztrzaskała się na podłodze. Do kuchni wpadli rodzice zapalając światła.
- Naruto! – krzyknęli w tym samym momencie widząc bladego jak ściana syna ledwo trzymającego się na nogach.
- Sasuke. – wyszeptał i złapał sie za głowę. – SASUKE! GDZIE ON JEST! – wydarł się podnosząc spojrzenie na rodziców. – GDZIE JEST SASUKE! – krzyczał.
Zachwiał się i upadł na podłogę.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto patrzył wyczekująco na przyjaciela.
- Kakashi zadałem ci pytanie.
Hatake westchnął i podniósł wzrok na blondyna.
- Co mam ci powiedzieć?
- Prawdę. Przynajmniej ty mnie nie oszukuj.
- Naruto… Sasuke…
- POWIEDZ MI TO W KOŃCU!
- On nie żyje. – wyszeptał. Naruto osunął się na krzesło. Poczuł jak jego serce pęka na kawałeczki. – Nie znaleźliśmy jego ciała, ale na parkingu było pełno jego krwi.
- Więc może…
- Nie liczyłbym na to. Kilka ofiar Peina było poćwiartowanych.
- Kakashi daj mi jakąś nadzieję. Błagam.
- Mam cię okłamać?! Przecież kazałeś mi mówić prawdę! – mężczyzna zaczął płakać. – Naruto wybacz mi proszę. Tak bardzo cię zawiodłem. Gdybym przybył wcześniej…
- Kakashi. – Naruto podszedł do przyjaciela i objął go ramieniem. – To nie była twoja wina.
- To ja powinienem cię pocieszać, nie odwrotnie.
- Jedyną osobą, która jest odpowiedzialna za to wszystko, to ja. – powiedział blondyn odsuwając się od przyjaciela. – Wiedziałem, że coś jest nie tak z tym sędzią. Ale zaryzykowałem.
- Naruto…
- Tak, wiem co chcesz powiedzieć. Kakashi chcę wrócić do policji. Chcę dorwać Paina. Jestem to winien Sasuke. Chcę żeby ten drań smażył się w piekle.
- Naruto myślę, że to nie jest dobry pomysł. Jesteś teraz wzburzony. Nie będziesz obiektywny w tej sprawie. Szef nie pozwoli ci wrócić. A nawet jeśli, to nie będziesz prowadził tej sprawy. Mi ledwo udało się zachować to śledztwo.
- Więc będę ci pomagał po kryjomu.
- Naruto zrozum mnie…
- Zawsze trzymasz się tak sztywno wszelkich reguł? Ty nie rozumiesz o co tu chodzi.
- O zemstę. Co zrobisz jak staniesz naprzeciwko Peina? Oddasz go w ręce sprawiedliwości? – Naruto milczał. – No właśnie. Sam będziesz chciał go załatwić. Dlatego nie możesz się w to mieszać. Widziałeś jego twarz. Dzięki temu wiemy już jak wygląda. Złapię go obiecuję.
- Kakashi lepiej dotrzymaj tej obietnicy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Jesteś pewien, że dasz sobie radę? – zapytał Kushina z troską.
- Tak mamo. Wszystko będzie dobrze.
- Jakby coś się działo, to dzwoń do nas. Będziemy tu w mig. – odezwał się Minato.
- Przepraszamy synku. Nie chcieliśmy cię okłamywać. – powiedział kobieta. – My tylko…
- Wiem mamo. Nie jestem na was zły. Bardzo was kocham. – ucałował rodziców. – Jedźcie spokojnie i zadzwońcie jak już będziecie w domu.
- Dobrze. Trzymaj się Naruto. – odezwał się pan Uzumaki.
- Pa kochanie.
- Pa.

Wszedł do cichego mieszkania i zadrżał. Czuł w sercu pustkę. Jakby część jego serca zniknęła, umarła. Przez resztę dnia nie mógł znaleźć sobie miejsca. Zaczął sprzątać mieszkanie, chociaż nie było to potrzebne. Potem zaczytał się w jakieś chemicznej książce, ale nie sprawiało mu to przyjemności. W końcu postanowił iść spać. Umył się, ubrał w piżamę i położył się spać.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Był środek nocy, gdy rozległ się dźwięk telefonu. Zaspany blondyn poszedł do salonu.
- Hallo. – odezwał się śpiącym głosem.
- Naruto. – usłyszał słaby, bardzo dobrze mu znany głos.
- Sasuke? – wyszeptał i wypuścił słuchawkę z dłoni.

3 komentarze:

  1. Niesamowite, jakbym czytała naprawdę dobrą książkę. Przepłakałam kilka ostatnich rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Serio normalnie chce mi sie plakc ,..myslalam ze sasuke umarł... Nlormlnie serce szybko mi bije ... Jakby milo zaraz wybuchnac Boom ! Zaraz oszaleje ...reka mi drży.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    o nie Naruto częściowo stracił pamięć, przykre, że ukrywali przed nim wszystko, ale miał sen i przypomniał sobie o Sasuke... a potem ten telefon...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń