Rozdział 12
Naruto czuł na sobie jakiś ciężar, otworzył oczy i spojrzał
nieprzytomnie w sufit. Coś się w niego mocno wtulało. Spojrzał w bok i ujrzał
uśpioną twarz nastolatka. Sasuke uśmiechał się lekko przez sen, a jego oddech
był bardzo spokojny. Do Naruto wróciły wspomnienia z wczorajszego wieczora.
Uśmiechnął się lekko, ale czuł jednocześnie jakiś dziwny ból.
- Nie powinienem był
tego robić. – pomyślał. – Jestem
zbyt miękki. Gdzie podziała się moja stanowczość? Ale tak przyjemnie jest
patrzeć na jego szczęśliwą twarz. Chciałbym, żeby już zawsze był taki
szczęśliwy.
Rozległ się przeraźliwy dźwięk budzika. Sasuke mruknął
niezadowolony i wtulił się jeszcze mocniej.
- Naruto wyłącz to cholerstwo. – odezwał się, kiedy budzik
nie przestawał dzwonić.
- Ty go wyłącz. Jest na nocnej szafce po twojej stronie. A
poza tym nie mogę się ruszyć.
Dopiero teraz Sasuke zorientował się, że leży całym ciałem
na Uzumakim, a ich nogi są tak zaplątane, że nie mogą się ruszyć. Uśmiechnął
się i jeszcze bardziej się wtulił, ale natarczywy budzik nie dawał o sobie
zapomnieć. Brunet poluźnił swój uścisk. Naruto pochylił się nad chłopakiem i
sięgnął ręką po urządzenie. Nastała upragniona cisza. Niebieskooki spojrzał w
uśmiechniętą twarz nastolatka. Sasuke zarzucił mu ręce na szyję i przyciągnął
do siebie.
- Naruto co się dzieje? – zapytał kiedy zobaczył smutną
twarz mężczyzny.
- Nic. Nie przejmuj się. – odsunął delikatnie z jego czoła
czarne kosmyki.
- Masz wyrzuty sumienia za wczoraj? Przepraszam to moja
wina. Naciskałem na ciebie. To się już nigdy nie powtórzy.
- To nie tylko twoja wina. Gdybym nie chciał nie zrobiłbym
tego. Musisz mnie zrozumieć Sasuke. Naprawdę jestem zagubiony.
- Nie martw się. Już nigdy nie będę tak na ciebie naciskać.
Cieszę się, że to się stało. Cały czas czuję na swoim ciele twój dotyk,
pocałunki. Po Sasorim nie zostało już żadne wspomnienie. Tylko o tobie. Tego
właśnie chciałem. Pamiętać tylko o tobie. Czuć, że należę do ciebie i nikogo
innego.
- Sasuke przestań wygadywać takie rzeczy. – powiedział
zażenowany.
Sasuke uśmiechnął się przebiegle widząc delikatnie rumieńce
na twarzy ukochanego.
- Mam jeszcze tylko jedno marzenie. Chcę się z tobą kochać,
ale tak naprawdę. Poczuć cię w sobie. Jak się poruszasz i wypełniasz mnie od
środka.
- Zamknij się! – Naruto wstał gwałtownie i usiadł na łóżku
tyłem do chłopaka.
- Ale to prawda. – powiedział uwodzicielskim tonem i
przylgnął do jego pleców. – Ale poczekam. Będę cierpliwy. Na razie wystarczy mi
to co już mi dałeś.
- Jak na nastolatka jesteś bardzo śmiały, aż za bardzo.
- Hahaha. Gaara jest jeszcze bardziej śmiały.
- Nie przypominaj mi. Czas wstać, bo spóźnimy się do szkoły.
A Sasuke pamiętaj, że w szkole…
- Hai, hai. Jesteśmy tylko nauczycielem i uczniem. Żadnych
spojrzeń, przypadkowych dotknięć, a już nie wspomnę o pocałunku. Nienawidzę
szkoły. I tego, że nie jestem trochę straszy. Wtedy moglibyśmy się kochać przez
przeszkód.
- Sasuke dosyć. Przestań gadać takie głupoty.
- Naruto obiecaj mi coś.
- Co takiego?
- Że najpóźniej w dzień moich 18-stych urodzin będziemy się
kochać. Niech to będzie prezent od ciebie.
- Sasuke czy ty tylko o tym myślisz? – przewrócił oczami.
- Co jest w tym złego, że cię pragnę?
- Dosyć tego! Nie mogę tego dłużej słuchać! Idę robić
śniadanie, a ty marsz do łazienki!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Ohayo! - przywitał
się wesoło Sasuke.
- Ohaaayooo! – ziewnął Gaara.
- Oho. Widzę, że ktoś tutaj się nie wyspał.
- A ja widzę, że ktoś tutaj ma bardzo dobry humorek. Czyżby
weekend był udany?
- I to bardzo. Ale za to ty chyba miałeś bardzo ciężki? Masz
straszne sińce pod oczami. – Sasuke przyjrzał się uważnie twarzy przyjaciela.
- Też byś miał, gdybyś nie spał przez pół nocy. Zabiję Kibę.
- Kibę?! Gaara ty chyba nie…
- Czyżbym słyszał swoje imię? Ohayo Sasuke, Gaara. –
uśmiechnął się Inuzuka.
- Muszę cię rozczarować Sasuke. Nie udało mi się zaciągnął
do łóżka tego cholernego szatyna. – powiedział ignorując Kibę.
- Zamknij się! – wkurzył się Inuzuka. – Jak tam Pacchi?
- Pacchi? – zaciekawił się Sasuke.
- Kiba wrobił mnie w kotka. – zaczął tłumaczyć rudzielec.
- Wypraszam to sobie. To ty zaproponowałeś, że się nim
zajmiesz. Do niczego się nie zmuszałem.
- Kotka? – zdziwił się Uchiha.
- Wczoraj znaleźliśmy małego kociaka. Jego matka była
martwa, a kociak się strasznie do niej tulił. Zabraliśmy go do naszej
leczniczy. Moja mama go obejrzała. Wygłodzony, zapchlony, zawszawiony.
Biedaczek. A Gaara powiedział, że się nim zaopiekuje i go wziął do siebie do
domu.
- Coś takiego? No, no przyjacielu nie posądzałem cię o takie
rzeczy. – brunet poklepał przyjaciela po ramieniu.
- Zamknij się. – burknął. – Ten cholerny kociak miałczał
całą noc. Temari i Kankuro próbowali go uspokoić, ale nic z tego. Dopiero jak
go wziąłem do swojego pokoju to się uspokoił. Spał całą noc pod moją kołdrą.
- Spałeś z kotem? Nie wierzę. – zaśmiał się Uchiha. –
Chciałbym to zobaczyć.
- Gaara to było przesłodkie. Naprawdę przejąłeś się tym
kociakiem. – odezwał się Kiba.
- Tylko zamiast niego wolałbym żeby w moim łóżku był ktoś
inny.
- Zamknij się idioto. – warknął Kiba. – Konnichiwa
Naruto-sensei. – przywitał się widząc wchodzącego nauczyciela.
- Konnichiwa chłopcy. – uśmiechnął się do nich.
Sasuke rozglądał się na około, żeby tylko nie patrzeć na
mężczyznę. Ale chęć spojrzenia na ukochanego była zbyt potężna. Ich oczy
spotkały się na ułamek sekundy, ale to wystarczyło żeby wywołać w ciele
nastolatka chaos. Naruto spuścił wzrok i szybkim krokiem oddalił się w stronę
pokoju nauczycielskiego.
- Wiecie co? Naruto-sensei jest bardzo sympatyczny. –
odezwał się Kiba. – Wymagający, ale ma w sobie coś co przyciąga ludzi.
- Zgadzam się z tobą. – powiedział Gaara. – A ty Sasu?
- Też. – powiedział zamyślony i westchnął głośno.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Tak jak obiecałem. To są papiery, które musisz podpisać
aby stać się tymczasowym opiekunem Sasuke. – powiedział Sarutobi podając
blondynowi teczkę. – Jesteś pewny, że chcesz to zrobić?
- Tak.
- Eh… Naruto czy ty zdajesz sobie sprawę z tego co sobie
ściągasz na głowę?
- Nastolatka, który już od kilku miesięcy mieszka sam. Ach!
Przepraszam bardzo. Mieszka sam od 2 lat. Nastolatka, który potrzebuje kogoś,
kto się nim zajmie.
- Przede wszystkim jest bratem człowieka, który należy do
mafii.
- Itachi już nie należy do mafii. A poza tym Akatsuki
zostało rozbite.
- To nie znaczy, że nie ma się czego bać. Nie wszystkich
członków udało się złapać. Ci, którzy uciekli mogą chcieć się zemścić.
- Panie dyrektorze. – niebieskie oczy przeszyły lodowato
starszego mężczyznę. – Jeśli wszyscy będę myśleć jak pan, to Sasuke niegdzie
nie zagrzeje dłużej miejsca. Jemu potrzebny jest dom, opieka. Miejsce gdzie
będzie się czuł bezpieczny i ja chcę mu takie miejsce zapewnić.
- Dlaczego chcesz mu tak bardzo pomóc?
- Bo jest moim uczniem.
- Każdemu uczniowi byś tak pomagał?
- Panie dyrektorze o co znowu panu chodzi? Myślałem, że już
to panu wytłumaczyłem.
- Bo martwię się o ciebie. I o Sasuke także.
- Więc niech pan przestanie. Martwienie się o Sasuke to
teraz moje zadanie. Jeśli to wszystko to muszę iść na następną lekcję.
- Dobrze już dobrze. Nie denerwuj się tak. Jestem
przekonany, że zostawiam Sasuke w dobrych rękach. Jakbyś miał jakieś problemy
to jestem do usług.
- Dziękuję dyrektorze. Do widzenia.
- Do widzenia Naruto.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto wszedł do domu. Dobiegł do niego przyjemny zapach.
Poszedł do kuchni.
- O witaj w domu. – Sasuke posłał mu delikatny uśmiech. –
Podgrzewam obiad. Twoja mama dała nam tyle jedzenia. Nie wiem kiedy my to
zjemy.
- Sasuke wszystko w porządku?
- Tak. Dlaczego się pytasz? – zdziwił się.
- No bo dzisiaj w szkole… A z resztą nieważne. Dyrektor
Sarutobi dał mi dzisiaj papiery, które muszę podpisać żeby zostać twoim
opiekunem. – zmienił temat.
- To dobrze. – wyjął talerze i zaczął nakładać jedzenie. –
Itadakimasu. – położył przed blondynem talerz.
- Itadakimasu. – odpowiedział uśmiechając się szeroko.
- Co będzie jak Itachi wróci? – zapytał nagle Uchiha.
- O co ci chodzi?
- On mnie zabierze.
- Nie musisz się o to martwić. Itachi nie będzie mógł się
tobą zajmować przez cały czas trwania procesu. I nie wiadomo czy i po jego
zakończeniu będzie mógł. W końcu na nim też ciążą pewne oskarżenia.
- Naruto myślisz, że on też trafi do więzienia?
- Już ci mówiłam, że nie wiem. Właściwie to twój brat nie ma
na sumieniu żadnego ciężkiego przestępstwa. Jakieś tam rozboje, wymuszanie
pieniędzy. To, że będzie zeznał przeciwko Sasoriemu, na pewno złagodzi jego
karę. Nie martw się. – podszedł do nastolatka i potargał mu włosy. – Wszystko
będzie dobrze.
Sasuke złapał za rękę gładzącą go po głowie i przyłożył
sobie do policzka.
- Dobrze, że mam ciebie. – wyszeptał.
Blondyn uklęknął przed chłopakiem i przytulił go do siebie.
- Idź odrobić lekcje, a ja posprzątam.
- Naruto.
- Tak?
- Wytłumaczysz mi coś z chemii?
- Hehe. Jasne. Zaraz do ciebie przyjdę.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- No to czego nie rozumiesz? – usiadł na kanapie koło
nastolatka.
Na stole poszył kubki z herbatą.
- Wszystkiego. – westchnął brunet.
- Widzę, że chemia naprawdę sprawia ci problem.
- No to może zaczniemy od liczenia stężenia procentowego.
Kompletnie tego nie łapię. Tylko się nie śmiej.
- A czy ja się śmieję?
- Tak. Uśmiech ci z ust nie schodzi.
- Ale to nie znaczy się z ciebie śmieję.
- Wiem, że to jest proste, ale i tak tego nie rozumiem.
- No to zaraz ci wytłumaczę. To jest bardzo proste. Musisz
tylko zapamiętać ten wzór, a i jeszcze musisz znać masę cząsteczkową atomów i
związku.
- Naruto mówisz tak jakbym wiedział co to jest ta cholerna
masa cząsteczkowa.
- Jeny! Jakie to jest proste! – odezwał się Sasuke po jakiś
dwóch godzinach nauki.
- No widzisz mówiłem ci. Całkiem dobrze ci idzie.
- No to… - zaczął nieśmiało nastolatek. – Może dostanę jakąś
nagrodę?
- Sasuke!
- Przynajmniej jeden mały całus.
- Miałeś na mnie nie naciskać.
- Jeśli chodzi o seks. Ale dzisiaj jeszcze ani razu mnie nie
pocałowałeś.
- Myślisz, że to się skończy na małym całusie? – spojrzał na
niego uważnie.
Westchnął widząc wyczekujące spojrzenie nastolatka. Objął go
w pasie przyciągając bliżej siebie. Ich usta złączyły się w delikatnym
pocałunku. Sasuke zarzucił ręce na szyję blondyna i, żeby było im wygodniej,
usiadł okrakiem na jego kolanach. Ich pocałunek przerodził się w namiętny i
szalony taniec języków.
- Sasuke… - oderwał się od jego ust, czując, że jest coraz
bardziej podniecony.
- Tak wiem. – wyszeptał nastolatek. - Mogę przeżyć bez
dotykania, ale nie karz mi za każdym razem prosić cię o pocałunek. Mi też jest
trudno.
- Wiem Sasuke. Wiem. – głaskał go po głowie. – Kocham cię. –
wyszeptał mu do ucha.
- Ja ciebie też.
Reszta wieczoru minęła spokojnie. Sasuke siedział oglądając
coś w telewizji, a Naruto przeglądał dokumenty, które musiał podpisać.
- No podpisane. – westchnął blondyn.
- Hehe. Będę musiał nosić twoje nazwisko? To byłoby tak
jakbyśmy byli małżeństwem. – zaśmiał się Sasuke. Naruto spojrzał na niego rozbawiony.
– Fajnie by było. Mielibyśmy noc poślubną i nikt by już nie powiedział, że to
niewłaściwe.
- Sasuke ty mówisz poważnie? – zapytał zbity z tropu.
- Nie chciałbyś?
- Sasuke?!
- No dobrze. Nic już nie mówię. Nawet sobie pomarzyć nie
można. – naburmuszył się.
Naruto zaczął się głośno śmiać.
- Sasuke jesteś niemożliwy?
- Ale fajnie by było, no nie?
- Zrobiło się późno, idź spać.
- Nie jestem śpiący.
- Jutro masz na rano do szkoły. Musisz być wypoczęty.
- Ty też.
- Ja muszę jeszcze zrobić konspekt na lekcje no i oczywiście
ułożyć pytania na kartkówkę.
- Hę. Wiec będziemy mieli kartkówkę?
- Powiedziałem, że na każdej lekcji będzie kartkówką.
- Łeee. Myślałem, że nam odpuścisz.
- Nic z tych rzeczy.
- Jesteś okropny.
- Idź spać.
- Hai, hai. – powlókł się do sypialni.
Po jakieś godzinie Naruto wszedł cicho do sypialni. Sasuke
spał oddychając spokojnie. Blondyn poszedł do łazienki i po 20 minutach wyszedł
ubrany w piżamę. Położył się koło bruneta, pochylił na nim, musnął opuszkami
jego blady policzek. Westchnął cicho. Było mu naprawdę ciężko. Nie miał już
wątpliwości co do swoich uczuć względem nastolatka. Jednak cały czas, gdzieś w
jego głowie zapalała się czerwona lampka. To, że Sasuke był jego uczniem, było
dla niego największą przeszkodą, której nie mógł w żaden sposób pokonać.
Przesunął palce na lekko uchylone usta chłopaka i ponownie westchnął.
- Czy ja
kiedykolwiek pozbędę się tych wyrzutów sumienia? Przecież nie robię nic złego.
– pomyślał.
Poczuł na swoich wargach usta nastolatka.
- Obudziłem cię?
- Nie. Czekałem na ciebie. Lubię jak mnie tak dotykasz. –
wziął jego rękę i przyłożył do swojego policzka. – Robisz to, chociaż jest ci
ciężko.
- Sasuke…
- Wiem. – przytulił się do niego. – Przecież nie naciskam.
Jakoś wytrzymam.
- Nie wiem czy ja
wytrzymam. – wyszeptał mu do ucha.
- Nie będę cię prowokował. Żadnego uwodzenia. Obiecuję. Ale
musisz mnie czasami pocałować. Pocałować tak, żebym poczuł jak bardzo mnie
kochasz.
Naruto musnął wargami usta chłopaka. Po chwili ich języki
nieśpiesznie wirowały naokoło siebie, a usta delikatnie kąsały. Pocałunek był
jednocześnie bardzo delikatny i niewiarygodnie namiętny. Oderwali się od siebie
łapiąc łapczywie oddech.
Blondyn położył się obok 17-latka, a ten od razu położył
głowę na jego piersi i objął go w pasie.
- Kocham cię. – wyszeptał.
- Ja ciebie też kocham. A teraz śpij. – Naruto przytulił
chłopaka mocno do siebie. – Oyasumi (po japońsku dobranoc – dop.aut.)
- Oyasumi.
Witam,
OdpowiedzUsuńi już Naruto to został opiekunem Sasuke, tak Sasuke jest spragniony bliskości, mam nadzieję, że Naruto w końcu nie będzie miał żadnych wątpliwości...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia