Konnichiwa!!
Moi kochani przeprowadzka z bogami zakończona. Mam nadzieję,
że już nigdy nie będę musiała tego robić. Nieźle się namęczyłam. Poprawiałam
każdą moją notkę. Co prawda jeszcze mogą się zdarzyć jakieś błędy, ale
będziecie musieli mi to wybaczyć. Na razie blogspot się sprawdza świetnie.
Dziękuję za Wasze rady.
A teraz kilka ważnych
informacji:
1.
Planuję pisać nowe notki na moich wszystkich blogach.
Żadnego nie porzucam.
2.
Notki nie będę ukazywały się systematycznie, nie
mam za bardzo czasu. Ale będę pisała, o to się nie martwcie.
3.
Nie będę informowała o nowych notkach. Nie
działają mi konferencje na gg, nie mam pojęcia dlaczego. O nowych rozdziałach
będę Was informowała na opisie na moim gg, więc śledźcie go. Zawsze będę
podawała adres bloga na którym notka się pojawiła i datę kiedy to nastąpiło. A
to moje gg: 9274038.
4.
Jeszcze muszę trochę dopracować moje blogi. Wiec
wybaczcie mi za wyglądy.
5.
A o to lista moich pozostałych blogów:
Nie przedłużam już dłużej. Zapraszam na nowy rozdział „Niespodziewanej
miłości”. No jestem bardzo ciekawa jakie będę Wasze reakcje.
Pozdrawiam Was gorącą i dziękuję za Waszą cierpliwość.
Bardzo Was kocham.
Wasza Hikaru-chan
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Rozdział 22
Sasuke siedział w swojej celi. Opierał
się plecami o ścianę i tęsknym wzrokiem patrzył w sufit. Po mimo tego w jakiej
sytuacji się znajdował, na jego twarzy widniał delikatny uśmiech.
- Naruto żyje.
Naruto żyje. – powtarzał sobie w głowie jak mantrę.
Jednak trochę zasmucała go jedna rzecz. Okazało się, że
Naruto cierpi na amnezję i nic nie pamięta od momentu w którym się pierwszy raz
spotkali. Ale najważniejsze było to, że żyje.
W celi panowała wielka cisza, przerywana od czasu do czasu
głośnym szlochem dziewczynki wtulającej się w matkę. Kobieta nie odzywała się
do męża już od kilku dni. A sędzia również siedział cicho.
Mijały kolejne minuty, godziny dni. Nikt nie mógł dokładnie
stwierdzić ile czasu minęło. Pein przynosił im jedzenie, ale nie odzywał się do
nich. Patrzył tylko zadowolony na szczęśliwą minę Sasuke. Nastolatek widział
jego złowrogie uśmiechy. Wiedział, że to cisza przed burzą, że morderca tylko
czeka na odpowiedni moment by uderzyć.
W końcu nadszedł ten czas. Któregoś dnia drzwi do celi
otworzyły się i stanął w nich Pein.
- No Sasuke mam dla ciebie dwie wiadomości. Jedną dobrą dla
ciebie, a drugą dobrą dla mnie. – zaśmiał się. Uchiha spojrzał na niego. –
Dobra dla ciebie jest taka, że Naruto ma się dobrze, a nawet powiem, że bardzo
dobrze. Dzisiaj wyszedł ze szpitala. Ten facet jest nie do zdarcia. Cudownie. –
Sasuke spuścił swój wzrok z mordercy i uśmiechnął się delikatnie. – Dobra
wiadomość dla mnie jest taka, że jeszcze dzisiaj ktoś z tej celi umrze. –
nastolatek spojrzał przerażony na mężczyznę. – I to ty Sasuke zadecydujesz kto
to będzie. Matka, córka czy ojciec, który zdradził twojego brata, ciebie i
Naruto.
- Nigdy nie dokonam takiego wyboru. – odezwał się brunet.
- Będziesz musiał. W przeciwnym razie to ja dokonam wyboru i
uwierz mi, że zabijałem już dzieci, a także całe rodziny. – przed drzwiami celi
postawił zegar. – Masz godzinę na podjęcie decyzji. – mówiąc to wyszedł z
pomieszczenia.
- Wybór jest oczywisty. – odezwał się sędzia. – To ja
dzisiaj umrę. – spojrzał na Sasuke. – To tylko taka gra. On tak naprawdę nie
dał ci wyboru. Od samego początku wiadomo, kto dzisiaj umrze.
- Nie ma innego wyjścia? – wyszeptała Mirane.
- Nie ma. – Nokura spojrzał na żonę. – Wiem, że zrobiłem
źle. Nie proszę cię o wybaczenie, ale wiedz, że wszystko co zrobiłem, robiłem
dla naszej rodziny, aby ją chronić. Błagam cię Mirane, zrób wszystko by nasza
córka nie pamiętała mnie jako złego człowieka, ale kochającego ojca.
Sasuke prychnął pod nosem.
- Chcesz żeby twoja córka żyła w kłamstwie przez całe swoje
życie? A poza tym, my wszyscy zdechniemy w tej celi. Po co twoja żona i córka
mają cierpieć? Może było by lepiej gdyby umarły pierwsze?
- Co ty… – sędzia nie dokończył.
- Powinieneś cierpieć tak samo jak ja. – Uchiha mówił z
jadem w głosie. – Patrzeć na śmierć swoich bliskich, tak jak ja widziałem
śmierć Itachiego. To byłaby dla ciebie odpowiednia kara. – z jego oczu leciały
łzy. – Ale ja nie jestem tobą, ani Peinem. Twoja śmierć albo twojej żony lub
córki, nic nie zmieni. Nie sprawi, że moje serce będzie mniej bolało.
- Uwierz mi Sasuke, że jakbym miał inne wyjście, to nie
zgodziłbym się na współpracę w Peinem. On jest maszyną do zabijania. Jeśli już
raz kogoś wybierze na swoją ofiarę, nie ma innej możliwości by ona przeżyła.
- No właśnie! Sam to powiedziałeś. Twoja rodzina już od
dawna jest jego ofiarą. Powinieneś przewidzieć, że on i tak ich zabije, bez
względu na to co postanowisz.
- Ale zawsze jest szansa, że jednak tego nie zrobi. On lubi
prowadzić z ludźmi dziwne gry. Jak myślisz dlaczego jeszcze żyjesz? Dlaczego
Naruto żyje? Obaj jesteście wciągnięci w grę i to już od dawna.
- Nie musisz mi tego mówić. Dobrze o tym wiem. – warknął
nastolatek.
Mężczyzna podszedł do żony, która cały czas tuliła do siebie
córeczkę.
- Ty i nasza córeczka zawsze byłyście dla mnie
najważniejsze. – wyszeptał i dotknął policzka kobiety. – Bardzo was kocham.
- Ja ciebie też kocham. – wyszeptała Mirane i przytuliła się
wraz z córką do męża.
Z jej oczu leciały łzy.
Sasuke przypatrywał się tej scenie i czuł, że w jego sercu
coś pęka. Sędzia naprawdę kochał swoją rodzinę. Działał w akcie desperacji. Co
prawda to go nie usprawiedliwiało. Postąpił strasznie. Przez tego człowieka
zginął Itachi. Zastanawiał się czy Naruto także zrobiłby dla niego wszystko.
Czy, aby uratować jego życie, przystałby na warunki mordercy? Nie znał
odpowiedzi na to pytanie. Naruto był najbardziej uczciwą osobą jaką znał. Przypomniał
sobie sytuacje jaka zdarzyła się w jego mieszkaniu. W niebieskich oczach była
wtedy taka chęć mordu. Naruto ledwo się wtedy powstrzymał przed zabiciem
Sasoriego. Sasuke spojrzał z powrotem na tulącą się do siebie rodzinę i
ponownie poczuł w sercu bolesne ukłucie.
- Wybaczam panu. – mężczyzna spojrzał zaskoczony na
nastolatka. – Wybaczam pana zdradę. To Bóg, jeśli istnieje, wymierzy panu karę,
na jaką zasługuje. Mam nadzieję, że Pein nie sprawi panu takiego bólu jak
mojemu bratu.
- Jak na nastolatka jesteś bardzo dojrzałym człowiekiem. –
powiedział Nokura.
Nagle zegar zaczął dzwonić. Sędzia podszedł do urządzenia i
wyłączył go. Drzwi do celi otworzyły się.
- Czas się skończył. Jaka jest twoja decyzja Sasuke? –
odezwał się Pein.
- Dobrze wiesz draniu, że nie dałeś mu żadnego wyboru. –
odezwał się Nokura.
Morderca uśmiechnął się szyderczo i spojrzał na Uchihę.
- Dzisiaj znowu ci coś odbiorę. Twoją niewinność i czystość.
– rzucił przed nastolatka gruby sznur. – Zabij sędziego. – czarne oczy
rozszerzyły się w szoku. Spojrzał na sznur. – On zdradził twojego brata,
doprowadził do jego śmierci. Przez niego Naruto leżał tak długo w szpitalu, a
ty jesteś tutaj. Daj upust swojej nienawiści.
- Nigdy tego nie zrobię. – wyszeptał nastolatek.
- Oj zrobisz. – Pein podszedł do kobiety i wyrwał z jej
ramion dziewczynkę.
- Nie! Zostaw ją! Błagam! – krzyczała Mirane i próbowała
odzyskać córkę.
Morderca uderzył kobietę z całej siły. Uderzyła o ścianę i
zsunęła się po niej na materac. Skuliła się z bólu.
- Albo ty zabijesz sędziego, albo ja zabiję małą. Teraz masz
wybór. Tak czy siak, będziesz miał na sumieniu czyjeś życie.
- Sasuke. – Nokura podszedł do przerażonego chłopaka i
położył rękę na jego ramieniu. – Zrób co mówi.
- Nie mogę.
- Musisz. Inaczej on zabije moją córkę. – zbliżył się
bardziej do niego i wyszeptał mu do ucha. – Musisz być silny. Naruto na pewno
cię uratuje. On kocha cię tak bardzo mocno, jak ja kocham swoją rodzinę. Nie
cofnie się przed niczym, by cię odzyskać. – podał mu linę i zwrócił się do
Peina. – Puść moją córkę. Sasuke zrobi to czego żądasz.
- Jak już będziesz martwy wysoki sądzie. – powiedział z
kpiną w głosie. Wyjął nóż i przyłożył do szyi dziewczynki, która płakała
rzewnymi łzami.
Sędzia usiadł przed nastolatkiem.
- Zrób to Sasuke. Uratuj moją córkę.
Uchiha wstał wolno chwiejąc się i zacisnął w dłoni sznur.
- Właśnie tak Sasuke. Grzeczny chłopiec. – odezwał się
morderca. – Zawiąż linę na szyi Nokury i mocno zaciskaj.
Sasuke wykonał polecenie mężczyzny. Jego dłonie drżały jak
nigdy dotąd. Jednak nie zaciskał liny. Z jego oczu zaczęły lecieć łzy.
- Nie chcę żeby moja córka na to patrzyła. – zwrócił się
Motoito do Peina.
- To czego ty chcesz nie jest ważne. No dalej Sasuke. Bo
tracę cierpliwość. – przycisnął mocniej nóż do szyi dziewczynki nacinając lekko
jej skórę.
- Nie błagam. Przestań. – wyszeptała kobieta.
- Niech mi pan wybaczy to co muszę zrobić. – wyszeptał
Sasuke do sędziego.
- Odwagi chłopcze. To nie jest twoja wina. – odezwał się
Nokura.
- Sasuke czekam. – niecierpliwił się morderca.
Uchiha zacisnął mocno sznur. Sędzia przymknął oczy. Jego
ciało zaczęło drżeć jak tylko skończyło mu się powietrze.
- Mocniej Sasuke! Mocniej! – krzyczał Pein podnieconym
głosem.
Nastolatek wykonał jego polecenie, z jego oczu coraz mocniej
leciały łzy.
- JESZCZE MOCNIEJ! O TAK! WŁAŚNIE TAK! – głos mordercy
przepełniony był ekstazą.
Gdy ciało sędziego było już bezwładne, Sasuke odwiązał sznur.
Upadł na swój materac. Położył się na boku, skulił i zaczął głośno płakać.
- O tak Sasuke. Dobra robota. – Pein puścił dziewczynkę,
która zanosząc się głośnym płaczem padła w ramiona matki.
Morderca podszedł do ciała sędziego, zawiązał z powrotem sznur
na jego szyi i wyciągnął z celi. Zanim zamknął drzwi zwrócił się do Sasuke.
- Twoje ręce splamione są krwią, ale nie taką znowu
niewinną.
Uchiha skulił się jeszcze mocniej. Płakał długo, aż w końcu zasnął
wyczerpany.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Jak mogłeś to zrobić?! – krzyczał Naruto. – Jesteś
mordercą!
- Nie jestem! On mnie zmusił! – płakał Sasuke.
- To cię nie usprawiedliwia! Brzydzę się tobą! Nie mogę być
z człowiekiem, który morduje dla zemsty.
- Naruto kocham cię! Błagam nie zostawiaj mnie!
- Brzydzę się tobą. Gdy na ciebie patrzę, to rzygać mi się
chce. To koniec.
- NIE!!!! – Sasuke otworzył gwałtownie oczy i usiadł na
materacu.
Jego czarne włosy poprzyklejały się do spoconego czoła. Oczy
niemiłosiernie go piekły.
- Jak się czujesz? – zapytała się Mirane.
Sasuke spojrzał na kobietę.
- Przepraszam. – wyszeptał zasłaniając głowę rękami.
- To nie była twoja wina. Nie miałeś wyboru.
- Czy tak samo będzie to pani tłumaczyła swojej córce?
- Tak.
- To mnie wcale nie usprawiedliwia. Naruto nigdy mi tego nie
wybaczy.
Nagle drzwi do celi otworzyły się. Pein wszedł do środka,
podszedł do kobiety i bez słowa pociągnął ją brutalnie za rękę. Kobieta wstała
trzymając w ramionach trzęsąca się za strachu córkę.
- Nie! Zostaw nas! – krzyczała Mirane i próbowała się wyrwać
mężczyźnie.
Jednak ten był bardzo silny. Wypchnął kobietę i dziewczynkę
z celi i zatrzasnął drzwi. Jeszcze przez dłuższą chwilę, Sasuke słyszał krzyki
i błagania kobiety.
- Niech ten koszmar się skończy. Itachi pomórz mi. Błagam. –
szeptał do siebie obejmując kolana rękoma i kiwając się do przodu i do tyłu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke nawet nie wiedział kiedy znowu zasnął. Został
obudzony kilka godzin później przez Peina.
- Co z nimi zrobiłeś? – zapytał nastolatek.
- Wypuściłem.
Chłopak spojrzał na mężczyzną i uśmiechnął się z kpiną.
- Nie wierzę ci.
- Nie musisz wierzyć. To twoja sprawa. One już do niczego
się mi nie przydadzą. Sędzia wypełnił swoje zadanie do końca. Naszą umową było
bezpieczeństwo jego rodziny. Mam dla ciebie nagrodę za zabicie sędziego. –
zmienił temat. Podszedł do niego i pokazał telefon. – Twój ukochany odzyskał
pamięć. Może chcesz z nim porozmawiać?
- Dlaczego mi to robisz? Najpierw dajesz nadzieję, a potem
mi wszystko odbierasz.
- Lubię się zabawiać z ludźmi. A ty i twój Naruto szczególnie
przypadliście mi do gustu. Pobawię się z wami trochę dłużej. Jeśli zrobisz to o
co cię poproszę, to być może spotkasz się z kochankiem za 2 dni. Pogadamy sobie
z nim trochę. Ale nie możesz mu powiedzieć co tutaj zaszło. – serce Sasuke
zaczęło szybciej bić, gdy zobaczył jak Pein wystukuje na telefonie znajomy mu
numer. – Gdy odbierze odezwij się do niego. – włączył głośnik w telefonie.
Rozległo się kilka sygnałów łączenia i…
- Halo. – w słuchawce zabrzmiał znany i ukochany Sasuke
głos.
Miał wrażenie, że serce wyskoczy mu z piersi.
- Naruto. – odezwał się słabo.
- Sasuke? – wyszeptał zaskoczony Uzumaki.
Rozległ się huk i telefon się rozłączył. W pierwszej chwili
Sasuke nie wiedział co się stało. Wpadł w panikę.
- Twój kochanek chyba jest w lekkim szoku. Spróbujmy jeszcze
raz. – wykręcił ponownie numer.
Tym razem czekali trochę dłużej zanim telefon został odebrany.
- Witam panie Uzumaki. – odezwał się morderca. – Bardzo się
cieszę, że wyzdrowiałeś.
- Pein. – warknął.
- Widzę, że mnie pamiętasz. Bardzo mnie to cieszy. –
uśmiechnął się szyderczo. – A już się bałem, że mógłbyś o mnie zapomnieć.
Jesteś mi winien podziękowanie. Tylko dzięki mojej dobrej woli jesteś jeszcze
wśród żywych. Jeśli myślisz, że popełniłem błąd strzelając ci w głowę i nie
zabijając cię, jesteś w błędzie. Wiedziałem jak strzelać żebyś przeżył i
pamiętał o mnie.
- Czego chcesz? – Naruto miał bardzo lodowaty głos.
Sasuke siedział cicho. Był w szoku. Mógł tylko siedzieć i
wsłuchiwać się w głos ukochanego.
- Oto postawa godna niezwykle inteligentnego stróża prawa. –
zakpił Pein. – Opanowanie przede wszystkim. A jeśli ci powiem, że twój ukochany
Sasuke żyje, cały czas będziesz taki opanowany? – w słuchawce zapanowała cisza.
– Zapewniam cię, panie Uzumaki, że Sasuke jest żywy, ale nie zapewniam, że
zdrowy.
- Ty skurwielu co mu zrobiłeś? – Sasuke przeraził się tonem
głosu Naruto. Był przepełniony nienawiścią i gniewem.
- Hehe. Spokojnie panie Uzumaki. Cudownie się bawiłem
szukając swojej zwierzyny. Postanowiłem przedłużyć naszą zabawę. Od dzisiaj zdrowie
i życie Uchihy zależy od ciebie.
- Jaką mam pewność, że on żyje? – powiedział już spokojniej.
- Żadnej. Musisz mi wierzyć na słowo. Hehe. Trudne zadanie,
w końcu jestem najbardziej poszukiwanym mordercą. A więc będę wspaniałomyślny i
dam ci dowód.
Podał słuchawkę nastolatkowi i kiwnął głową dając mu znak by
się odezwał.
- Naruto. – powiedział słabym głosem.
- Sasuke? To naprawdę ty? Żyjesz? – Naruto był w szoku, ale
jego głos był ciepły i czuły.
- Tak się cieszę, że żyjesz. – Uchiha zaczął płakać. – Bałem
się, że nie żyjesz.
- Ja też się bałem. Sasuke posłuchaj mnie. Zrobię wszystko
żeby cię uratować. Przyjdę po ciebie.
- Naruto. Pospiesz się. Proszę.
- Kocham cię Sasuke.
- Ależ to było wzruszające, panie Uzumaki. – Pein uśmiechnął
się szyderczo. – To co zaczynamy naszą zabawę?
- Nie dajesz mi wyboru.
- Hehe. Na to wygląda. No a teraz zasady gry. A właściwie
zasada, jedna. Powiedź komuś o naszej rozmowie, a mały zginie. Nikt nie może
wiedzieć. Ta zabawa dotyczy naszej dwójki, a Uchiha jest nagrodą.
- Co chcesz żebym zrobił?
- Znalazł mnie, zanim zabiję twojego kochasia. Masz 48
godzin. Gdy czas się skończy, a ty mnie nie znajdziesz, skontaktuje się z tobą
w sprawie miejsca gdzie znajdziesz zwłoki. Oczywiście nie obiecuje, że jak mnie
znajdziesz, to chłopak będzie cały i zdrowy.
- Jeśli go skrzywdzisz, zabiję cię.
- Hehe. To się okaże. A więc Naruto... Bo mogę tak do ciebie
mówić, prawda? Na parkingu, na którym obdarowałem cię kulką w głowę, zostawiłem
coś dla ciebie. Nie trać czasu Naruto. Grę uważam za rozpoczętą. – rozłączył
się i spojrzał na nastolatka. – No to teraz musimy się uzbroić w cierpliwość i
liczyć na niezwykłą intuicję i inteligencję twojego kochanka.
- Co zrobisz jak Naruto cię znajdzie? – zapytał
przestraszonym głosem.
- Samo znalezienie mnie nie wystarczy. Musi mnie jeszcze
złapać. W każdym bądź razie twoje życie zależy teraz od niego. Módl się by jego
miłości do ciebie dodała mu skrzydeł i aby nas odnalazł. Pyszna zabawa. –
oblizał usta.
Pein wzbudzał w Sasuke obrzydzenie. Chyba nawet jeszcze
większe niż Sasori. Wzbudzał w nim także wielki strach. Strach, którego nie
czuł jeszcze nigdy. Gdy morderca wyszedł z celi. Położył się na swoim materacu
i spojrzał w sufit.
- Braciszku. Miej go w swoje opiece. Pomóż mu mnie znaleźć.
– wyszeptał.
Zamknął oczy i odpłynął do krainy marzeń, w której Naruto
trzymał go w swoich silnych i bezpiecznych ramionach. Nie przyszło mu do głowy,
że coś może pójść nie tak. Że Naruto może nie dać rady. Nie podejrzewał
nawet, że gra Peina może doprowadzić do wielkiej tragedii, jaka rozegra się w
kanałach pod pechowym hotelem.