Rozdział 13
- Nie ma mowy! – buntował się Sasuke.
- Przestań się upierać.
- Nie i koniec kropka. – brunet skrzyżował ręce na piersi i
odwrócił głowę w bok.
- Sasuke myślę, że powinieneś tam iść.
- Nie chce.
- Nie mówię, żeby byśmy poszli na całą rozprawę. Nie musimy
wchodzić na salę rozpraw. To może być jedyna okazja żebyś mógł się spotkać z bratem.
- Nie chcę się z nim spotykać, ani z Sasorim.
- No o tym na pewno nie ma mowy. Ale mógłbyś to zrobić dla
swojego brata. Jemu na pewno nie jest łatwo. Gdyby zobaczył, że z tobą wszystko
w porządku…
- Od 2 lat nic go to nie obchodzi! A poza tym nie jest ze
mną w porządku! Zostałem zgwałcony, 2 razy! Pamiętasz? Może i chciał mnie
chronić, ale to i tak nic nie dało. Ja już nie mam brata!
- Sasuke przestań tak mówić. Już powiedziałem w szkole, że
dzisiaj cię nie będzie. A poza tym to będzie najlepsza okazja, żeby twój brat
podpisał papiery. Bez jego podpisu nie będę twoim opiekunem.
- Wiec skoro chcesz się z nim spotkać to droga wolna, ale ja
zostaję w domu. Albo nie idę do szkoły.
- Dlaczego ty jesteś taki uparty? Zrób to przynajmniej dla
mnie, proszę.
- A co będę z tego miał?
- Sasuke na miłość boską. – Naruto wzniósł wzrok na sufit. –
Jesteś egoistą i myślisz tylko o sobie. W ogóle nie obchodzą cię uczucia innych
ludzi. Nie jesteś pępkiem świata. Nie ty jeden zostałem skrzywdzony przez los.
Itachi jest twoim bratem. Twoją jedyną rodziną.
- Ty jesteś moją rodziną.
- Nie Sasuke. Ja zawsze będę dla ciebie obcym człowiekiem. W
twoich żyłach płynie ta sama krew, co w Itachim. Jesteście połączeni czymś
nierozerwalnym. On zawsze będzie twoim bratem, bez względu na to się stanie.
Więzy krwi to najsilniejsza więź, jaka może łączyć ludzi i nikt, nawet ty, tego
nie zmieni. – Naruto podszedł do nastolatka i położył dłonie na jego ramionach.
– Powiedz mi Sasuke, czego tak naprawdę się boisz?
Zaskoczony brunet spojrzał na mężczyznę.
- Nie wiem. – wyszeptał.
- No już dobrze. Nie musisz się o nic martwić. Będę cały
czas przy tobie. – przejechał po jego policzku, złapał za podbródek i uniósł
jego twarz w swoją stronę.
- Naruto ja… eh… - westchnął. – No dobrze. Chodźmy do tego
sądu.
- To idź się ubierz, a ja przygotuję coś na śniadanie.
- Nie jestem głodny.
- Sasuke. – spojrzał na niego uważnie.
- No dobra. – nastolatek westchnął i poszedł do sypialni.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke siedział przed salą rozpraw i nerwowo tupał nogami.
- Proszę. To cię uspokoi. – Naruto podał mu kubek z gorącą
czekoladą.
Usiadł koło niego tak blisko, że ich uda się ze sobą
stykały.
Nagle usłyszeli jakiś hałas i zobaczyli grupkę dziennikarzy.
Sasuke dostrzegł w tej grupie Sasoriego. Naruto zmienił pozycję tak, że całym
ciałem zasłaniał nastolatka, przed wzrokiem przestępcy. Kiedy rudzielec
zauważył Uzumakiego uśmiechnął się do niego kpiąco i jakby z tryumfem. Wiedział
dobrze, że koło blondyna siedzi Sasuke. Oblizał lubieżnie usta i zaśmiał się
głośno. Nastolatek usłyszał ten śmiech. Złapał blondyna za rękę i mocno
ścisnął. Po chwili Sasori zniknął za drzwiami sali rozpraw.
- Wszystko w porządku Sasuke?
- Tak. Skoro ty tu jesteś. Naruto… ja… nie chęcę już tu być.
Proszę wracajmy do domu.
- Jeszcze troszkę.
- Nie chcę! – Sasuke zerwał się z miejsca i stanął nad
mężczyzną. – Chcę do domu!
- Cześć braciszku. – usłyszał za sobą bardzo dobrze mu znany
głos.
Odwrócił się wolno i spojrzał na czarnowłosego mężczyznę
stojącego przed nim. Rozszerzył oczy ze zdziwienia.
- Itachi? – zapytał zaskoczony.
Mężczyzna w ogóle nie przypominał jego brata. Był strasznie
chudy, miał krótkie, czarne włosy, a w czarnych oczach nie było tego dawnego
blasku, który pamiętał Sasuke. Jego skóra była strasznie blada, pod oczami miał
duże sińce. Jednak na jego ustach gościł szeroki uśmiech, który był
zarezerwowany tylko i wyłącznie dla brata.
- Dobrze wyglądasz. – powiedział cicho.
- A ty okropnie. – chciał żeby to zabrzmiało wrednie, ale w
jego głosie można było wyczytać troskę.
I nagle Sasuke zrobił coś, o co by się w ogóle nie posądzał.
Podszedł do brata i przytulił się do niego obejmując go w pasie. Itachi zamknął
go w swoich ramionach i głaskał po głowie. Obaj zaczęli płakać.
- Przepraszam Sasuke. – wyszeptał Itachi. – Kocham cię.
- Ja ciebie też braciszku. – młodszy wtulił się jeszcze
bardziej.
- Wybacz, że cię zostawiłem. Ale nie mogłem postąpić
inaczej. – odsunął go i spojrzał w jego zapłakaną twarz.
Wyjął z kieszeni chusteczkę i zaczął wycierać jego łzy.
- Wiem. Ale byłem na ciebie wściekły. Nie wiedziałem co
robić. Bałem się.
- Już dobrze. Wszystko się jakoś ułoży i znowu będziemy
razem. Obiecuję.
- Nie składaj mi obietnic, których nie możesz dotrzymać.
- Ekhem. Wybaczcie, że wam przerywam. – odezwał się Kakashi
kładąc rękę na ramieniu Itachiego. – Zaraz będzie rozprawa. Cześć Naruto.
- Cześć. – blondyn stanął za Sasuke.
Itachi spojrzał na niego i uśmiechnął się serdecznie.
- Więc to pan się teraz opiekuje moim braciszkiem? Jestem
panu za to bardzo wdzięczny.
- Naruto wystarczy. – odwzajemnił uśmiech.
- Naprawdę dziękuję, że się nim zająłeś.
- Nie ma sprawy. Sasuke to bardzo dobry i mądry chłopak.
- Wiem. – Itachi potargał bratu włosy.
- Ej no! – wkurzył się Sasuke poprawiając włosy.
- Musimy już iść. – powiedział Kakashi. – Wy chyba dzisiaj
nie zeznajecie?
- Nie. – odparł Naruto.
- Więc przyszedłeś specjalnie żeby się ze mną spotkać
braciszku? – Itachi ponownie przygarnął brata do siebie i pocałował w czoło. –
Kocham cię Sasuke.
- Ja ciebie też. Będę trzymał za ciebie kciuki.
- A omal był zapomniał. – odezwał się Naruto i podał
Itachiemu teczkę. – Musisz podpisać te papiery żebym mógł zostać tymczasowym
opiekunem Sasuke.
- Dobrze. Podpiszę je, a Kakashi ci je przekaże. Jeszcze raz
dziękuję, że się nim zająłeś. No to co? – zwrócił się do brata. – Trzymaj się
młody. Jakby co, to możemy się kontaktować się przez Kakashiego.
- Dobrze. – Sasuke uśmiechnął się do brata.
- Hehe. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo tęskniłem za tym
uśmiechem.
- Uważaj nie siebie Itachi. – powiedział smutno.
- Ty też Sasuke.
Uścisnęli się jeszcze raz bardzo mocno i Itachi zniknął za
drzwiami sali rozpraw.
- Naruto będę musiał z tobą o czymś porozmawiać. Będziesz
dzisiaj w domu? – odezwał się Kakashi.
- Jasne. Coś mi się wydaje, że to poważna sprawa.
- Tak i to bardzo. To na razie.
- Tak. Do zobaczenia.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto rozsiadł się na kanapie i odchylił głowę na oparcie.
Westchnął głośno. Poczuł na swoich kolanach ciężar. Sasuke usiadał na niego
okrakiem i przytulił do jego torsu.
- Dziękuję Naruto, że mnie zabrałeś do sądu. - blondyn objął
nastolatka w pasie. – Cieszę się, że spotkałem się z bratem.
- Też się cieszę.
- Wiesz, bałem się tego spotkania. Nie wiedziałem jaka
będzie moja reakcja. Chciałem się na niego rzucić z pięściami i mu wszystko
wygarnąć. Ale kiedy go zobaczyłem… Nie mogłem tego zrobić. On wyglądał tak
strasznie.
- Dziwisz się? Przeżywa wielki stres. I cały czas martwi się
o ciebie. Ale teraz wie przynajmniej, że mu wybaczyłeś. Przynajmmniej jeden
ciężar zniknął z jego barków.
- Tak bardzo chciałbym go jeszcze raz zobaczyć.
- I na pewno zobaczysz.
- Czuję, że wszystko się jakoś powoli ułoży.
- Taaa. – odpowiedział zamyślony.
- Naruto czy wszystko w porządku? – przestraszył się
nastolatek. – Mam zejść z twoich kolan.
- Nie. – Naruto przytulił mocniej chłopaka. – Wszystko jest
dobrze. – spojrzał na niego.
Dotknął jego twarzy i pocałował czule w usta.
- Naruto co się dzieje? – Sasuke odsunął się od niego i
spojrzał uważnie w oczy.
- Nic. Jesteś głodny?
- Naruto…
- Bo ja jak wilk. Może zamówimy pizzę. Nie mam głowy do
gotowania, a zapasy mamy się skończyły. Słuchaj mam pomysł, jutro sobota, więc
może pójdziemy do kina? Ty wybierzesz jakiś film.
- Myślisz, że jestem idiotą? – Sasuke wstał z jego kolan,
położył ręce na biodrach i spojrzał na niego wkurzony. – Nie zmieniaj tematu.
Coś jest nie tak. Widzę to. To ma coś wspólnego z tym co chce ci powiedzieć
Kakashi, prawda? – Naruto spojrzał na niego zaskoczony. – Wiec mam rację. Ale
powiesz mi o co chodzi?
- Sasuke…
- Powiesz?!
- Na razie jeszcze nie wiem o co mu może chodzić.
- Ale jak już będziesz wiedział to mi powiesz? –
odpowiedział mu cisza. – Naruto?!
- Nie mówmy już o tym.
Uzumaki wstał i poszedł do kuchni.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Cześć Kakashi. Wejdź proszę. Zaraz zrobię k…
- Naruto moglibyśmy porozmawiać na zewnątrz. Chodźmy na
spacer.
- Nie chcesz, żeby Sasuke usłyszał? Ale wiesz, że i tak będę
mu musiał powiedzieć?
- Chodźmy.
- No dobrze. To mów o co chodzi. – odezwał się Naruto po 15
minutowym marszu.
- Wiesz, że nie wyłapaliśmy wszystkich członków Akatsuki?
- Nikt by tego nie zrobił. Na to potrzeba czasu.
- Właściwie to zostało z 10 do złapania.
- Kakashi zdajesz sobie sprawę z tego, że zdradzasz mi
przebieg śledztwa.
- Uciekł nam niejaki Pein. Jest płatnym mordercą Sasoriego.
Policja ściga go już od ponad 20 lat. Nikt nawet nie wie jak on dokładnie
wygląda. Jest mistrzem kamuflażu. Jest niezawodny w tym co robi. Podejrzewamy,
że będzie chciał zabić świadków w sprawie Sasoriego. Wszyscy już są pod
ochroną. Decydujące jednak zeznania mają złożyć Itachi i Sasuke.
- Więc Sasuke jest na celowniku. To chcesz mi powiedzieć?
- Tak. Pein ma różne sposoby zabijania.
- I jak myślisz co ja mam teraz zrobić?
- Myślę, że najlepiej będzie, jak zrobimy z Sasuke światka
koronnego.
- To by oznaczało zerwanie z dotychczasowym życiem. Musiałbym
się z nim rozstać. – ostatnie zdanie powiedział cicho, jakby do siebie.
- Nie musiałbyś. – Kakashi podszedł do niego i podał mu
jakiś pakunek.
- Co to jest?
- Zobacz.
Naruto rozwiązał materiał i zobaczył lśniącą odznakę i
pistolet.
- Nie wrócę do policji.
- Naruto byłeś świetnym policjantem. Mino, ze pracowałeś
głownie w laboratorium, to zdarzyło ci się też kilka razy brać udział w akcji.
- Dobrze wiesz, że nie mogę. Nie po tym co zrobiłem.
- Musiałeś to zrobić. Gdybyś nie zabił tamtego faceta, on
zabiłby ciebie, a może potem mnie.
- Nie. Zabierz to.
- Jeśli do nas nie wrócisz, to będziesz musiał pożegnać się
z Sasuke. Już złożyłem podanie o zrobienie z niego świadka koronnego. Sąd
rozpatrzył to w trybie ekspresowym.
- Kiedy miałeś zamiar mi o tym powiedzieć?
- Jak mu przekażesz wiadomość, że będziesz musiał go
opuścić?
- Kakashi grasz ma moich uczuciach.
- Ten chłopak wiele dla ciebie znaczy. Widzę to. Kochasz go,
prawda? Tylko ty możesz go ochronić.
- Ja… muszę to przemyśleć.
- Nie ma czasu. Jutro rano po niego przyjdę.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke podskoczył na fotelu jak usłyszał głośnie trzaśniecie
drzwiami wejściowymi. Spojrzał na wchodzącego mężczyznę i go nie poznał. Naruto
był wyraźnie zdenerwowany i wściekły.
- Naruto…
- Nie teraz. – warknął.
Wszedł do sypialni i ponownie trzasnął drzwiami.
Sasuke patrzył w szoku na zamknięte drzwi. Nie wiedział co
się dzieje, ale czuł, że to nic dobrego.
Witam,
OdpowiedzUsuńa tak bardzo Sasuke bronił się przed pójściem do sądu na rozprawę i zobaczeniem się z bratem ;] jak Sasuke zareaguje, ze staje się świadkiem koronnym? z Naruto jaki jest wkurzony, Kakashi zagrał trochę na jego uczuciach...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia