Uwaga!

Uwaga!!!
Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

czwartek, 17 maja 2012

Rozdział 19


Rozdział 19

Naturo patrzył w szoku na słuchawkę leżącą na podłodze. Drżącą ręką podniósł ja i przytknął do ucha. W słuchawce panowała cisza, więc odłożył ją na miejsce. Miał już wrócić do sypialni , gdy telefon rozdzwonił się ponownie. Niebieskooki zatrzymał się w połowie drogi do pokoju, odwrócił się i powoli spojrzał przerażony na telefon. Podszedł z powrotem do stolika i podniósł słuchawkę.
- Witam panie Uzumaki. – usłyszał złowrogi, znany głos. - Bardzo się cieszę, że wyzdrowiałeś.
- Pein. – warknął.
- Widzę, że mnie pamiętasz. Bardzo mnie to cieszy. A już się bałem, że mógłbyś o mnie zapomnieć. Jesteś mi winien podziękowanie. Tylko dzięki mojej dobrej woli jesteś jeszcze wśród żywych. Jeśli myślisz, że popełniłem błąd strzelając ci w głowę i nie zabijając cię, jesteś w błędzie. Wiedziałem jak strzelać żebyś przeżył i pamiętał o mnie.
- Czego chcesz? - zapytał opanowanym tonem, chociaż w rzeczywistości w jego wnętrzu wrzało.
- Oto postawa godna niezwykle inteligentnego stróża prawa. Opanowanie przede wszystkim. A jeśli ci powiem, że twój ukochany Sasuke żyje, cały czas będziesz taki opanowany? – Naruto nic nie odpowiedział, ale jego serce zaczęło szybciej bić. - Zapewniam cię, panie Uzumaki, że Sasuke jest żywy, ale nie zapewniam, że zdrowy.
- Ty skurwielu co mu zrobiłeś?
- Hehe. Spokojnie panie Uzumaki. Cudownie się bawiłem szukając swojej zwierzyny. Postanowiłem przedłużyć naszą zabawę. Od dzisiaj zdrowie i życie Uchihy zależy od ciebie.
- Jaką mam pewność, że on żyje?
- Żadnej. Musisz mi wierzyć na słowo. Hehe. Trudne zadanie, w końcu jestem najbardziej poszukiwanym mordercą. A więc będę wspaniałomyślny i dam ci dowód.
- Naruto. – blondyn usłyszał znajomy, słaby głos.
- Sasuke? To naprawdę ty? Żyjesz?
- Tak się cieszę, że żyjesz. – brunet mówił przez łzy. – Bałem się, że nie żyjesz.
- Ja też się bałem. Sasuke posłuchaj mnie. Zrobię wszystko żeby cię uratować. Przyjdę po ciebie.
- Naruto. - usłyszał jego płacz. - Pospiesz się. Proszę.
- Kocham cię Sasuke.
- Ależ to było wzruszające, panie Uzumaki. – powiedział Pein, a blondyn oczami wyobraźnie widział jego szyderczy uśmiech. – To co zaczynamy naszą zabawę?
- Nie dajesz mi wyboru.
- Hehe. Na to wygląda. No a teraz zasady gry. A właściwie zasada, jedna. Powiedź komuś o naszej rozmowie, a mały zginie. Nikt nie może wiedzieć. Ta zabawa dotyczy naszej dwójki, a Uchiha jest nagrodą.
- Co chcesz żebym zrobił?
- Znalazł mnie, zanim zabiję twojego kochasia. Masz 48 godzin. Gdy czas się skończy, a ty mnie nie znajdziesz, skontaktuje się z tobą w sprawie miejsca gdzie znajdziesz zwłoki. Oczywiście nie obiecuje, że jak mnie znajdziesz, to chłopak będzie cały i zdrowy.
- Jeśli go skrzywdzisz, zabiję cię.
- Hehe. To się okaże. A więc Naruto... Bo mogę tak do ciebie mówić, prawda? Na parkingu, na którym obdarowałem cię kulką w głowę, zostawiłem coś dla ciebie. Nie trać czasu Naruto. Grę uważam za rozpoczętą. - rozłączył się.
Blondyn nie tracił czasu. Ubrał szybko kurtkę, buty, chwycił prawo jazdy, komórkę i wyszedł z mieszkania. Bardzo się starał, żeby przestrzegać przepisów ruch drogowego. Nie chciał zwracać na siebie uwagi i jednocześnie chciał jak najszybciej znaleźć się na parkingu przed pechowym hotelem. Zastanawiał się co takiego mógł mu zostawić Pein.
Po półtorej godziny jazdy zajechał na parking przed hotelem. Wysiadł z samochodu i zaczął się uważnie rozglądać. Wspomnienia z tamtego dnia stanęły mu przed oczami. Podszedł do miejsca, w którym oberwał kulkę. Ukucnął i dotknął ziemi, która kiedyś pokryta była jego krwią. Nieopodal był żywopłot. Podszedł do niego i zaczął przeszukiwać krzaki. Nic nie znalazł. Nie wiedział nawet czego powinien szukać. Jedno było pewne. Była to rzecz, która nie rzucała się w oczy normalnym ludziom, a na którą mógłby zwrócić uwagę inteligentny, przezorny śledczy. Ponownie zaczął się rozglądać po parkingu. Na budynku hotelu zauważył kamerę/
- Film z tamtego dnia na pewno znajduje się na policji. Nie ma co się pytać w recepcji. - myślał. - Chociaż gdyby Pein podłożył tę rzecz po strzelaninie, mogło się nagrać. Ale zważywszy na to, że mam mało czasu, a nie wiem kiedy to podrzucił, przeszukiwanie nagrań było by stratą czasu. Mógłbym założyć, że podrzucił to wczoraj, ale to jest 24 godziny nie mam czasu żeby to sprawdzić. A może zostawił coś w pokoju? - poszedł do recepcji. - Dzień dobry.
- Witam. Czym mogę służyć? – zapytał się mężczyzna w recepcji.
- Czy pokój nr 5 jest zajęty?
- Nie.
- To poproszę go.
- Proszę to są klucze. Jednak ostrzegam pana, że nie mamy dzisiaj wody. Jest jakaś poważna awaria.
- Nic nie szkodzi. Dziękuję.
Przez 2 godziny przetrząsał pokój. Zajrzał w każdy zakamarek. Poodkręcał nawet kontakty. Zrezygnowany usiadł na łóżku i oparł głowę na splecionych dłoniach.
- Niech to szlak. Nic tu nie ma.
Ponownie wyszedł na parking i zaczął się uważnie rozglądać.
- Kurwa! Czego mam szukać? Gdzie mam szukać? - mówił do siebie. - Myśl Uzumaki! Myśl!
- KURWA!!! Kiedy oni wreszcie naprawię tę cholerną kanalizację?! – z recepcji dobiegł męski głos. – Ci cholernie fachowcy od siedmiu boleści! Ile jeszcze godzin mamy czekać?!
Blondynowi zaświtała pewna myśl. Poszedł do recepcji.
- Przepraszam bardzo. Jak długo trwa już ta awaria? - zapytał mężczyzny.
- Od samego rana. - odpowiedział wściekły. – Coś zatyka rurę, ale nie wiedzą co to takiego.
- Jak to nie wiedzą?
- Cała rura znajduje się pod wodą i nie mogą tego sprawdzić dopóki nie wypompują z niej wody. A woda cały czas się wlewa, ponieważ inna rura ma kilka poważnych dziur i zalewa tę która jest zatkana. Najpierw muszą zatkać te dziury, odpompować wodę i dopiero potem mogą zobaczyć co tak bardzo zatyka rurę.
- Zalany korytarz. A to ciekawe. – złapał się za podbródek Naruto.
- A co w tym ciekawego? Przez to nie mam klientów! - wkurzył się właściciel hotelu.
Naruto pożegnał się z właścicielem i poszedł do swojego samochodu. Po drodze do hotelu widział małe miasteczko i miał nadzieję, że znajdzie w nim sklep ze sprzętem do nurkowania. Miał szczęście bo bardzo szybko znalazł sklep. Kupił maskę do nurkowania, 5 małych butelek z tlenem, wodoodporną latarkę, którą mógł założyć na głowę i pasek, by móc przyczepić butelki.
Zatrzymał się nieopodal hotelu. Wziął z samochodu łom i podniósł wieczko od studzienki. Rozebrał się do bokserek, przywiązał pasek z butelkami i założył latarkę i maskę. Zaczął schodzić po drabinie do kanalizacji. Gdy jego stopy dotknęły lodowatej wody, jego całe ciało zadrżało. Znurkował w lodowatej wodzie. Na drabince zawiązał pomarańczową szarfę żeby wiedzieć, gdzie ma się wynurzyć. Płynął wraz z prądem rozglądając się uważnie. Po kilku minutach dopłynął do rozwidlenia. Przez chwilę zastanawiał się, który korytarz wybrać. Ostatecznie skręcił w prawo. Jednak po kilku minutach okazało się, że był to ślepy zaułek. Macał ściany szukając jakieś innej rury lub dziury, jednak nic nie znalazł. Nie miał innego wyboru jak tylko zawrócić. Trzymając się prawej strony dotarł do rozwidlenia i skręcił w prawo, w międzyczasie wymienił butelkę z tlenem. Po kilkunastu metrach dotarł do kolejnego rozwidlenia, tym razem popłynął w prądem i skręcił w lewo, potem kanał skręcał lekko w prawo. Gdy dotarł do końca kanału wymienił kolejną butelkę z tlenem. Obmacywał ścianę korytarza i natrafił na mniejszy kanał. Wpłynął do niego. Gdzieś w oddali w świetle latarki mignęło mu coś białego. Gdy był coraz bliżej tego czegoś, zdał sobie z przerażeniem sprawę, że to ludzkie ciało. Kiedy był już przy zwłokach, rozpoznał sędziego, który zdradził ich kryjówkę Peinowi. Sędzia był nagi, jego ciało było opuchnięte od wody, a oczy wyłupiaste, co wskazywało na uduszenie. Diagnozę potwierdził siniak na szyi.
- Pein ty skurwielu. - pomyślał Naruto. - Ten człowiek ci pomógł, a ty go zabiłeś z zimną krwią.
Obejrzał uważnie ciało sędziego. Był do niego przyczepiony plecak. Naruto szarpnął nim, ale nic to nie dało. Szarpnął jeszcze mocniej, ale to także nie dało żadnego skutku, poza tym, że upuścił butelkę z tlenek, której używał.
- Kurwa! Zostały mi już tylko 2. - pomyślał wkładając do ust 4 butelkę.
Przeklinał w myślach, że nie wziął ze sobą noża. Nagle jego uwagę przykuł dziwny kamień, który z żaden sposób nie pasował do otoczenia. Podpłynął do niego i nie bez kłopotów odsunął go. Pod kamieniem znajdował się nóż.
- Skubany. - pomyślał.
Wziął go i odciął plecak. Szybko zaczął się oddalać od trupa. Miał kawał drogi do przebycia i niewiele zapasu powietrza. Gdy dotarł do pierwszego rozwidlenia i skręcił lekko w prawo, wyrzucił butelkę. Nie zakładał od razu ostatniej. Płynął na bezdechu tyle ile tylko mógł. Gdy czuł, że już mocniej zaczyna się dusić, wziął ostatnią butelkę. Gdy dotarł do kolejnego rozwidlenia na lampce kontrolnej butelki zaczęła świecić czerwona lampka. Naruto zaczął płynąc szybciej. Gdy ostania butelka z tlenem była już pusta, wyrzucił zbędny balast. Patrzył na prawą ścianą kanału w poszukiwaniu pomarańczowej szarfy.
- Kurwa gdzie ona jest?!
Czuł, że zaczyna mu coraz bardziej brakować powietrza. Wpadł w panikę i serce zaczęło mu szybciej być. Z zimna nie czuł już rąk i nóg, które powoli zaczynały odmawiać mu posłuszeństwa. Jego ruchy stał się bardziej chaotyczne i zdesperowane.
- Wytrzymaj Naruto. - mówił do siebie w myślach. - Sasuke liczy na ciebie. Obiecałeś mu, że go uratujesz. – jakieś 6 metrów przed nim błysnęło coś pomarańczowego. - No dalej Uzumaki. Ostatni duży wysiłek.
Szarpnął gwałtownie ciałem. Jeszcze raz i jeszcze raz. Czuł jak siły go opuszczają z każdą sekundą. Płuca zaczęły go niemiłosiernie piec domagając się powietrza. Ręce i nogi całkowicie odmówiły mu posłuszeństwa, zaczął zwalniać. W końcu przestały się poruszać całkowicie. Jego ciało zaczęło opadać na dno kanału. Oczy zaszły mgłą. Usta otworzyły się, zalewając płuca wodą. Gdy jego plecy uderzyły o dno, zamknął oczy.
- Wybacz mi Sasuke.

1 komentarz:

  1. Witam,
    o nie, o nie, niech przeżyje i odnajdzie Sasuke i dopadnie Paina...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń