Rozdział 19
Naturo patrzył w szoku na słuchawkę leżącą na podłodze.
Drżącą ręką podniósł ja i przytknął do ucha. W słuchawce panowała cisza, więc
odłożył ją na miejsce. Miał już wrócić do sypialni , gdy telefon rozdzwonił się
ponownie. Niebieskooki zatrzymał się w połowie drogi do pokoju, odwrócił się i
powoli spojrzał przerażony na telefon. Podszedł z powrotem do stolika i
podniósł słuchawkę.
- Witam panie Uzumaki. – usłyszał złowrogi, znany głos. -
Bardzo się cieszę, że wyzdrowiałeś.
- Pein. – warknął.
- Widzę, że mnie pamiętasz. Bardzo mnie to cieszy. A już się
bałem, że mógłbyś o mnie zapomnieć. Jesteś mi winien podziękowanie. Tylko
dzięki mojej dobrej woli jesteś jeszcze wśród żywych. Jeśli myślisz, że
popełniłem błąd strzelając ci w głowę i nie zabijając cię, jesteś w błędzie.
Wiedziałem jak strzelać żebyś przeżył i pamiętał o mnie.
- Czego chcesz? - zapytał opanowanym tonem, chociaż w
rzeczywistości w jego wnętrzu wrzało.
- Oto postawa godna niezwykle inteligentnego stróża prawa.
Opanowanie przede wszystkim. A jeśli ci powiem, że twój ukochany Sasuke żyje,
cały czas będziesz taki opanowany? – Naruto nic nie odpowiedział, ale jego
serce zaczęło szybciej bić. - Zapewniam cię, panie Uzumaki, że Sasuke jest
żywy, ale nie zapewniam, że zdrowy.
- Ty skurwielu co mu zrobiłeś?
- Hehe. Spokojnie panie Uzumaki. Cudownie się bawiłem
szukając swojej zwierzyny. Postanowiłem przedłużyć naszą zabawę. Od dzisiaj
zdrowie i życie Uchihy zależy od ciebie.
- Jaką mam pewność, że on żyje?
- Żadnej. Musisz mi wierzyć na słowo. Hehe. Trudne zadanie,
w końcu jestem najbardziej poszukiwanym mordercą. A więc będę wspaniałomyślny i
dam ci dowód.
- Naruto. – blondyn usłyszał znajomy, słaby głos.
- Sasuke? To naprawdę ty? Żyjesz?
- Tak się cieszę, że żyjesz. – brunet mówił przez łzy. –
Bałem się, że nie żyjesz.
- Ja też się bałem. Sasuke posłuchaj mnie. Zrobię wszystko
żeby cię uratować. Przyjdę po ciebie.
- Naruto. - usłyszał jego płacz. - Pospiesz się. Proszę.
- Kocham cię Sasuke.
- Ależ to było wzruszające, panie Uzumaki. – powiedział
Pein, a blondyn oczami wyobraźnie widział jego szyderczy uśmiech. – To co
zaczynamy naszą zabawę?
- Nie dajesz mi wyboru.
- Hehe. Na to wygląda. No a teraz zasady gry. A właściwie
zasada, jedna. Powiedź komuś o naszej rozmowie, a mały zginie. Nikt nie może
wiedzieć. Ta zabawa dotyczy naszej dwójki, a Uchiha jest nagrodą.
- Co chcesz żebym zrobił?
- Znalazł mnie, zanim zabiję twojego kochasia. Masz 48
godzin. Gdy czas się skończy, a ty mnie nie znajdziesz, skontaktuje się z tobą
w sprawie miejsca gdzie znajdziesz zwłoki. Oczywiście nie obiecuje, że jak mnie
znajdziesz, to chłopak będzie cały i zdrowy.
- Jeśli go skrzywdzisz, zabiję cię.
- Hehe. To się okaże. A więc Naruto... Bo mogę tak do ciebie
mówić, prawda? Na parkingu, na którym obdarowałem cię kulką w głowę, zostawiłem
coś dla ciebie. Nie trać czasu Naruto. Grę uważam za rozpoczętą. - rozłączył
się.
Blondyn nie tracił czasu. Ubrał szybko kurtkę, buty, chwycił
prawo jazdy, komórkę i wyszedł z mieszkania. Bardzo się starał, żeby
przestrzegać przepisów ruch drogowego. Nie chciał zwracać na siebie uwagi i
jednocześnie chciał jak najszybciej znaleźć się na parkingu przed pechowym
hotelem. Zastanawiał się co takiego mógł mu zostawić Pein.
Po półtorej godziny jazdy zajechał na parking przed hotelem.
Wysiadł z samochodu i zaczął się uważnie rozglądać. Wspomnienia z tamtego dnia
stanęły mu przed oczami. Podszedł do miejsca, w którym oberwał kulkę. Ukucnął i
dotknął ziemi, która kiedyś pokryta była jego krwią. Nieopodal był żywopłot.
Podszedł do niego i zaczął przeszukiwać krzaki. Nic nie znalazł. Nie wiedział
nawet czego powinien szukać. Jedno było pewne. Była to rzecz, która nie rzucała
się w oczy normalnym ludziom, a na którą mógłby zwrócić uwagę inteligentny,
przezorny śledczy. Ponownie zaczął się rozglądać po parkingu. Na budynku hotelu
zauważył kamerę/
- Film z tamtego
dnia na pewno znajduje się na policji. Nie ma co się pytać w recepcji. -
myślał. - Chociaż gdyby Pein podłożył
tę rzecz po strzelaninie, mogło się nagrać. Ale zważywszy na to, że mam mało
czasu, a nie wiem kiedy to podrzucił, przeszukiwanie nagrań było by stratą
czasu. Mógłbym założyć, że podrzucił to wczoraj, ale to jest 24 godziny nie mam
czasu żeby to sprawdzić. A może zostawił coś w pokoju? - poszedł do
recepcji. - Dzień dobry.
- Witam. Czym mogę służyć? – zapytał się mężczyzna w
recepcji.
- Czy pokój nr 5 jest zajęty?
- Nie.
- To poproszę go.
- Proszę to są klucze. Jednak ostrzegam pana, że nie mamy
dzisiaj wody. Jest jakaś poważna awaria.
- Nic nie szkodzi. Dziękuję.
Przez 2 godziny przetrząsał pokój. Zajrzał w każdy
zakamarek. Poodkręcał nawet kontakty. Zrezygnowany usiadł na łóżku i oparł
głowę na splecionych dłoniach.
- Niech to szlak.
Nic tu nie ma.
Ponownie wyszedł na parking i zaczął się uważnie rozglądać.
- Kurwa! Czego mam szukać? Gdzie mam szukać? - mówił do
siebie. - Myśl Uzumaki! Myśl!
- KURWA!!! Kiedy oni wreszcie naprawię tę cholerną
kanalizację?! – z recepcji dobiegł męski głos. – Ci cholernie fachowcy od
siedmiu boleści! Ile jeszcze godzin mamy czekać?!
Blondynowi zaświtała pewna myśl. Poszedł do recepcji.
- Przepraszam bardzo. Jak długo trwa już ta awaria? -
zapytał mężczyzny.
- Od samego rana. - odpowiedział wściekły. – Coś zatyka
rurę, ale nie wiedzą co to takiego.
- Jak to nie wiedzą?
- Cała rura znajduje się pod wodą i nie mogą tego sprawdzić
dopóki nie wypompują z niej wody. A woda cały czas się wlewa, ponieważ inna
rura ma kilka poważnych dziur i zalewa tę która jest zatkana. Najpierw muszą
zatkać te dziury, odpompować wodę i dopiero potem mogą zobaczyć co tak bardzo
zatyka rurę.
- Zalany korytarz. A to ciekawe. – złapał się za podbródek
Naruto.
- A co w tym ciekawego? Przez to nie mam klientów! - wkurzył
się właściciel hotelu.
Naruto pożegnał się z właścicielem i poszedł do swojego
samochodu. Po drodze do hotelu widział małe miasteczko i miał nadzieję, że znajdzie
w nim sklep ze sprzętem do nurkowania. Miał szczęście bo bardzo szybko znalazł
sklep. Kupił maskę do nurkowania, 5 małych butelek z tlenem, wodoodporną
latarkę, którą mógł założyć na głowę i pasek, by móc przyczepić butelki.
Zatrzymał się nieopodal hotelu. Wziął z samochodu łom i
podniósł wieczko od studzienki. Rozebrał się do bokserek, przywiązał pasek z
butelkami i założył latarkę i maskę. Zaczął schodzić po drabinie do
kanalizacji. Gdy jego stopy dotknęły lodowatej wody, jego całe ciało zadrżało.
Znurkował w lodowatej wodzie. Na drabince zawiązał pomarańczową szarfę żeby
wiedzieć, gdzie ma się wynurzyć. Płynął wraz z prądem rozglądając się uważnie.
Po kilku minutach dopłynął do rozwidlenia. Przez chwilę zastanawiał się, który
korytarz wybrać. Ostatecznie skręcił w prawo. Jednak po kilku minutach okazało
się, że był to ślepy zaułek. Macał ściany szukając jakieś innej rury lub
dziury, jednak nic nie znalazł. Nie miał innego wyboru jak tylko zawrócić.
Trzymając się prawej strony dotarł do rozwidlenia i skręcił w prawo, w
międzyczasie wymienił butelkę z tlenem. Po kilkunastu metrach dotarł do
kolejnego rozwidlenia, tym razem popłynął w prądem i skręcił w lewo, potem
kanał skręcał lekko w prawo. Gdy dotarł do końca kanału wymienił kolejną
butelkę z tlenem. Obmacywał ścianę korytarza i natrafił na mniejszy kanał.
Wpłynął do niego. Gdzieś w oddali w świetle latarki mignęło mu coś białego. Gdy
był coraz bliżej tego czegoś, zdał sobie z przerażeniem sprawę, że to ludzkie
ciało. Kiedy był już przy zwłokach, rozpoznał sędziego, który zdradził ich
kryjówkę Peinowi. Sędzia był nagi, jego ciało było opuchnięte od wody, a oczy
wyłupiaste, co wskazywało na uduszenie. Diagnozę potwierdził siniak na szyi.
- Pein ty skurwielu.
- pomyślał Naruto. - Ten człowiek ci
pomógł, a ty go zabiłeś z zimną krwią.
Obejrzał uważnie ciało sędziego. Był do niego przyczepiony
plecak. Naruto szarpnął nim, ale nic to nie dało. Szarpnął jeszcze mocniej, ale
to także nie dało żadnego skutku, poza tym, że upuścił butelkę z tlenek, której
używał.
- Kurwa! Zostały mi
już tylko 2. - pomyślał wkładając do ust 4 butelkę.
Przeklinał w myślach, że nie wziął ze sobą noża. Nagle jego
uwagę przykuł dziwny kamień, który z żaden sposób nie pasował do otoczenia.
Podpłynął do niego i nie bez kłopotów odsunął go. Pod kamieniem znajdował się
nóż.
- Skubany. -
pomyślał.
Wziął go i odciął plecak. Szybko zaczął się oddalać od
trupa. Miał kawał drogi do przebycia i niewiele zapasu powietrza. Gdy dotarł do
pierwszego rozwidlenia i skręcił lekko w prawo, wyrzucił butelkę. Nie zakładał
od razu ostatniej. Płynął na bezdechu tyle ile tylko mógł. Gdy czuł, że już
mocniej zaczyna się dusić, wziął ostatnią butelkę. Gdy dotarł do kolejnego
rozwidlenia na lampce kontrolnej butelki zaczęła świecić czerwona lampka.
Naruto zaczął płynąc szybciej. Gdy ostania butelka z tlenem była już pusta,
wyrzucił zbędny balast. Patrzył na prawą ścianą kanału w poszukiwaniu
pomarańczowej szarfy.
- Kurwa gdzie ona
jest?!
Czuł, że zaczyna mu coraz bardziej brakować powietrza. Wpadł
w panikę i serce zaczęło mu szybciej być. Z zimna nie czuł już rąk i nóg, które
powoli zaczynały odmawiać mu posłuszeństwa. Jego ruchy stał się bardziej
chaotyczne i zdesperowane.
- Wytrzymaj Naruto.
- mówił do siebie w myślach. - Sasuke
liczy na ciebie. Obiecałeś mu, że go uratujesz. – jakieś 6 metrów przed
nim błysnęło coś pomarańczowego. - No
dalej Uzumaki. Ostatni duży wysiłek.
Szarpnął gwałtownie ciałem. Jeszcze raz i jeszcze raz. Czuł
jak siły go opuszczają z każdą sekundą. Płuca zaczęły go niemiłosiernie piec
domagając się powietrza. Ręce i nogi całkowicie odmówiły mu posłuszeństwa,
zaczął zwalniać. W końcu przestały się poruszać całkowicie. Jego ciało zaczęło
opadać na dno kanału. Oczy zaszły mgłą. Usta otworzyły się, zalewając płuca
wodą. Gdy jego plecy uderzyły o dno, zamknął oczy.
- Wybacz mi Sasuke.
Witam,
OdpowiedzUsuńo nie, o nie, niech przeżyje i odnajdzie Sasuke i dopadnie Paina...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia