Uwaga!

Uwaga!!!
Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

sobota, 23 czerwca 2012

Rozdział 22


Konnichiwa!!
Moi kochani przeprowadzka z bogami zakończona. Mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała tego robić. Nieźle się namęczyłam. Poprawiałam każdą moją notkę. Co prawda jeszcze mogą się zdarzyć jakieś błędy, ale będziecie musieli mi to wybaczyć. Na razie blogspot się sprawdza świetnie. Dziękuję za Wasze rady.

 A teraz kilka ważnych informacji:
1.    Planuję pisać nowe notki na moich wszystkich blogach. Żadnego nie porzucam.

2.    Notki nie będę ukazywały się systematycznie, nie mam za bardzo czasu. Ale będę pisała, o to się nie martwcie.

3.    Nie będę informowała o nowych notkach. Nie działają mi konferencje na gg, nie mam pojęcia dlaczego. O nowych rozdziałach będę Was informowała na opisie na moim gg, więc śledźcie go. Zawsze będę podawała adres bloga na którym notka się pojawiła i datę kiedy to nastąpiło. A to moje gg: 9274038.

4.    Jeszcze muszę trochę dopracować moje blogi. Wiec wybaczcie mi za wyglądy.

5.    A o to lista moich pozostałych blogów:

·         Serce nie sługa.

Nie przedłużam już dłużej. Zapraszam na nowy rozdział „Niespodziewanej miłości”. No jestem bardzo ciekawa jakie będę Wasze reakcje.
Pozdrawiam Was gorącą i dziękuję za Waszą cierpliwość.
Bardzo Was kocham.
Wasza Hikaru-chan
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Rozdział 22

Sasuke siedział w swojej celi. Opierał się plecami o ścianę i tęsknym wzrokiem patrzył w sufit. Po mimo tego w jakiej sytuacji się znajdował, na jego twarzy widniał delikatny uśmiech.
- Naruto żyje. Naruto żyje. – powtarzał sobie w głowie jak mantrę.
Jednak trochę zasmucała go jedna rzecz. Okazało się, że Naruto cierpi na amnezję i nic nie pamięta od momentu w którym się pierwszy raz spotkali. Ale najważniejsze było to, że żyje.

W celi panowała wielka cisza, przerywana od czasu do czasu głośnym szlochem dziewczynki wtulającej się w matkę. Kobieta nie odzywała się do męża już od kilku dni. A sędzia również siedział cicho.

Mijały kolejne minuty, godziny dni. Nikt nie mógł dokładnie stwierdzić ile czasu minęło. Pein przynosił im jedzenie, ale nie odzywał się do nich. Patrzył tylko zadowolony na szczęśliwą minę Sasuke. Nastolatek widział jego złowrogie uśmiechy. Wiedział, że to cisza przed burzą, że morderca tylko czeka na odpowiedni moment by uderzyć.

W końcu nadszedł ten czas. Któregoś dnia drzwi do celi otworzyły się i stanął w nich Pein.
- No Sasuke mam dla ciebie dwie wiadomości. Jedną dobrą dla ciebie, a drugą dobrą dla mnie. – zaśmiał się. Uchiha spojrzał na niego. – Dobra dla ciebie jest taka, że Naruto ma się dobrze, a nawet powiem, że bardzo dobrze. Dzisiaj wyszedł ze szpitala. Ten facet jest nie do zdarcia. Cudownie. – Sasuke spuścił swój wzrok z mordercy i uśmiechnął się delikatnie. – Dobra wiadomość dla mnie jest taka, że jeszcze dzisiaj ktoś z tej celi umrze. – nastolatek spojrzał przerażony na mężczyznę. – I to ty Sasuke zadecydujesz kto to będzie. Matka, córka czy ojciec, który zdradził twojego brata, ciebie i Naruto.
- Nigdy nie dokonam takiego wyboru. – odezwał się brunet.
- Będziesz musiał. W przeciwnym razie to ja dokonam wyboru i uwierz mi, że zabijałem już dzieci, a także całe rodziny. – przed drzwiami celi postawił zegar. – Masz godzinę na podjęcie decyzji. – mówiąc to wyszedł z pomieszczenia.
- Wybór jest oczywisty. – odezwał się sędzia. – To ja dzisiaj umrę. – spojrzał na Sasuke. – To tylko taka gra. On tak naprawdę nie dał ci wyboru. Od samego początku wiadomo, kto dzisiaj umrze.
- Nie ma innego wyjścia? – wyszeptała Mirane.
- Nie ma. – Nokura spojrzał na żonę. – Wiem, że zrobiłem źle. Nie proszę cię o wybaczenie, ale wiedz, że wszystko co zrobiłem, robiłem dla naszej rodziny, aby ją chronić. Błagam cię Mirane, zrób wszystko by nasza córka nie pamiętała mnie jako złego człowieka, ale kochającego ojca.
Sasuke prychnął pod nosem.
- Chcesz żeby twoja córka żyła w kłamstwie przez całe swoje życie? A poza tym, my wszyscy zdechniemy w tej celi. Po co twoja żona i córka mają cierpieć? Może było by lepiej gdyby umarły pierwsze?
- Co ty… – sędzia nie dokończył.
- Powinieneś cierpieć tak samo jak ja. – Uchiha mówił z jadem w głosie. – Patrzeć na śmierć swoich bliskich, tak jak ja widziałem śmierć Itachiego. To byłaby dla ciebie odpowiednia kara. – z jego oczu leciały łzy. – Ale ja nie jestem tobą, ani Peinem. Twoja śmierć albo twojej żony lub córki, nic nie zmieni. Nie sprawi, że moje serce będzie mniej bolało.
- Uwierz mi Sasuke, że jakbym miał inne wyjście, to nie zgodziłbym się na współpracę w Peinem. On jest maszyną do zabijania. Jeśli już raz kogoś wybierze na swoją ofiarę, nie ma innej możliwości by ona przeżyła.
- No właśnie! Sam to powiedziałeś. Twoja rodzina już od dawna jest jego ofiarą. Powinieneś przewidzieć, że on i tak ich zabije, bez względu na to co postanowisz.
- Ale zawsze jest szansa, że jednak tego nie zrobi. On lubi prowadzić z ludźmi dziwne gry. Jak myślisz dlaczego jeszcze żyjesz? Dlaczego Naruto żyje? Obaj jesteście wciągnięci w grę i to już od dawna.
- Nie musisz mi tego mówić. Dobrze o tym wiem. – warknął nastolatek.
Mężczyzna podszedł do żony, która cały czas tuliła do siebie córeczkę.
- Ty i nasza córeczka zawsze byłyście dla mnie najważniejsze. – wyszeptał i dotknął policzka kobiety. – Bardzo was kocham.
- Ja ciebie też kocham. – wyszeptała Mirane i przytuliła się wraz z córką do męża.
Z jej oczu leciały łzy.

Sasuke przypatrywał się tej scenie i czuł, że w jego sercu coś pęka. Sędzia naprawdę kochał swoją rodzinę. Działał w akcie desperacji. Co prawda to go nie usprawiedliwiało. Postąpił strasznie. Przez tego człowieka zginął Itachi. Zastanawiał się czy Naruto także zrobiłby dla niego wszystko. Czy, aby uratować jego życie, przystałby na warunki mordercy? Nie znał odpowiedzi na to pytanie. Naruto był najbardziej uczciwą osobą jaką znał. Przypomniał sobie sytuacje jaka zdarzyła się w jego mieszkaniu. W niebieskich oczach była wtedy taka chęć mordu. Naruto ledwo się wtedy powstrzymał przed zabiciem Sasoriego. Sasuke spojrzał z powrotem na tulącą się do siebie rodzinę i ponownie poczuł w sercu bolesne ukłucie.
- Wybaczam panu. – mężczyzna spojrzał zaskoczony na nastolatka. – Wybaczam pana zdradę. To Bóg, jeśli istnieje, wymierzy panu karę, na jaką zasługuje. Mam nadzieję, że Pein nie sprawi panu takiego bólu jak mojemu bratu.
- Jak na nastolatka jesteś bardzo dojrzałym człowiekiem. – powiedział Nokura.

Nagle zegar zaczął dzwonić. Sędzia podszedł do urządzenia i wyłączył go. Drzwi do celi otworzyły się.
- Czas się skończył. Jaka jest twoja decyzja Sasuke? – odezwał się Pein.
- Dobrze wiesz draniu, że nie dałeś mu żadnego wyboru. – odezwał się Nokura.
Morderca uśmiechnął się szyderczo i spojrzał na Uchihę.
- Dzisiaj znowu ci coś odbiorę. Twoją niewinność i czystość. – rzucił przed nastolatka gruby sznur. – Zabij sędziego. – czarne oczy rozszerzyły się w szoku. Spojrzał na sznur. – On zdradził twojego brata, doprowadził do jego śmierci. Przez niego Naruto leżał tak długo w szpitalu, a ty jesteś tutaj. Daj upust swojej nienawiści.
- Nigdy tego nie zrobię. – wyszeptał nastolatek.
- Oj zrobisz. – Pein podszedł do kobiety i wyrwał z jej ramion dziewczynkę.
- Nie! Zostaw ją! Błagam! – krzyczała Mirane i próbowała odzyskać córkę.
Morderca uderzył kobietę z całej siły. Uderzyła o ścianę i zsunęła się po niej na materac. Skuliła się z bólu.
- Albo ty zabijesz sędziego, albo ja zabiję małą. Teraz masz wybór. Tak czy siak, będziesz miał na sumieniu czyjeś życie.
- Sasuke. – Nokura podszedł do przerażonego chłopaka i położył rękę na jego ramieniu. – Zrób co mówi.
- Nie mogę.
- Musisz. Inaczej on zabije moją córkę. – zbliżył się bardziej do niego i wyszeptał mu do ucha. – Musisz być silny. Naruto na pewno cię uratuje. On kocha cię tak bardzo mocno, jak ja kocham swoją rodzinę. Nie cofnie się przed niczym, by cię odzyskać. – podał mu linę i zwrócił się do Peina. – Puść moją córkę. Sasuke zrobi to czego żądasz.
- Jak już będziesz martwy wysoki sądzie. – powiedział z kpiną w głosie. Wyjął nóż i przyłożył do szyi dziewczynki, która płakała rzewnymi łzami.
Sędzia usiadł przed nastolatkiem.
- Zrób to Sasuke. Uratuj moją córkę.
Uchiha wstał wolno chwiejąc się i zacisnął w dłoni sznur.
- Właśnie tak Sasuke. Grzeczny chłopiec. – odezwał się morderca. – Zawiąż linę na szyi Nokury i mocno zaciskaj.
Sasuke wykonał polecenie mężczyzny. Jego dłonie drżały jak nigdy dotąd. Jednak nie zaciskał liny. Z jego oczu zaczęły lecieć łzy.
- Nie chcę żeby moja córka na to patrzyła. – zwrócił się Motoito do Peina.
- To czego ty chcesz nie jest ważne. No dalej Sasuke. Bo tracę cierpliwość. – przycisnął mocniej nóż do szyi dziewczynki nacinając lekko jej skórę.
- Nie błagam. Przestań. – wyszeptała kobieta.
- Niech mi pan wybaczy to co muszę zrobić. – wyszeptał Sasuke do sędziego.
- Odwagi chłopcze. To nie jest twoja wina. – odezwał się Nokura.
- Sasuke czekam. – niecierpliwił się morderca.
Uchiha zacisnął mocno sznur. Sędzia przymknął oczy. Jego ciało zaczęło drżeć jak tylko skończyło mu się powietrze.
- Mocniej Sasuke! Mocniej! – krzyczał Pein podnieconym głosem.
Nastolatek wykonał jego polecenie, z jego oczu coraz mocniej leciały łzy.
- JESZCZE MOCNIEJ! O TAK! WŁAŚNIE TAK! – głos mordercy przepełniony był ekstazą.
Gdy ciało sędziego było już bezwładne, Sasuke odwiązał sznur. Upadł na swój materac. Położył się na boku, skulił i zaczął głośno płakać.
- O tak Sasuke. Dobra robota. – Pein puścił dziewczynkę, która zanosząc się głośnym płaczem padła w ramiona matki.
Morderca podszedł do ciała sędziego, zawiązał z powrotem sznur na jego szyi i wyciągnął z celi. Zanim zamknął drzwi zwrócił się do Sasuke.
- Twoje ręce splamione są krwią, ale nie taką znowu niewinną.
Uchiha skulił się jeszcze mocniej. Płakał długo, aż w końcu zasnął wyczerpany.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Jak mogłeś to zrobić?! – krzyczał Naruto. – Jesteś mordercą!
- Nie jestem! On mnie zmusił! – płakał Sasuke.
- To cię nie usprawiedliwia! Brzydzę się tobą! Nie mogę być z człowiekiem, który morduje dla zemsty.
- Naruto kocham cię! Błagam nie zostawiaj mnie!
- Brzydzę się tobą. Gdy na ciebie patrzę, to rzygać mi się chce. To koniec.
- NIE!!!! – Sasuke otworzył gwałtownie oczy i usiadł na materacu.
Jego czarne włosy poprzyklejały się do spoconego czoła. Oczy niemiłosiernie go piekły.

- Jak się czujesz? – zapytała się Mirane.
Sasuke spojrzał na kobietę.
- Przepraszam. – wyszeptał zasłaniając głowę rękami.
- To nie była twoja wina. Nie miałeś wyboru.
- Czy tak samo będzie to pani tłumaczyła swojej córce?
- Tak.
- To mnie wcale nie usprawiedliwia. Naruto nigdy mi tego nie wybaczy.

Nagle drzwi do celi otworzyły się. Pein wszedł do środka, podszedł do kobiety i bez słowa pociągnął ją brutalnie za rękę. Kobieta wstała trzymając w ramionach trzęsąca się za strachu córkę.
- Nie! Zostaw nas! – krzyczała Mirane i próbowała się wyrwać mężczyźnie.
Jednak ten był bardzo silny. Wypchnął kobietę i dziewczynkę z celi i zatrzasnął drzwi. Jeszcze przez dłuższą chwilę, Sasuke słyszał krzyki i błagania kobiety.
- Niech ten koszmar się skończy. Itachi pomórz mi. Błagam. – szeptał do siebie obejmując kolana rękoma i kiwając się do przodu i do tyłu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke nawet nie wiedział kiedy znowu zasnął. Został obudzony kilka godzin później przez Peina.
- Co z nimi zrobiłeś? – zapytał nastolatek.
- Wypuściłem.
Chłopak spojrzał na mężczyzną i uśmiechnął się z kpiną.
- Nie wierzę ci.
- Nie musisz wierzyć. To twoja sprawa. One już do niczego się mi nie przydadzą. Sędzia wypełnił swoje zadanie do końca. Naszą umową było bezpieczeństwo jego rodziny. Mam dla ciebie nagrodę za zabicie sędziego. – zmienił temat. Podszedł do niego i pokazał telefon. – Twój ukochany odzyskał pamięć. Może chcesz z nim porozmawiać?
- Dlaczego mi to robisz? Najpierw dajesz nadzieję, a potem mi wszystko odbierasz.
- Lubię się zabawiać z ludźmi. A ty i twój Naruto szczególnie przypadliście mi do gustu. Pobawię się z wami trochę dłużej. Jeśli zrobisz to o co cię poproszę, to być może spotkasz się z kochankiem za 2 dni. Pogadamy sobie z nim trochę. Ale nie możesz mu powiedzieć co tutaj zaszło. – serce Sasuke zaczęło szybciej bić, gdy zobaczył jak Pein wystukuje na telefonie znajomy mu numer. – Gdy odbierze odezwij się do niego. – włączył głośnik w telefonie.
Rozległo się kilka sygnałów łączenia i…
- Halo. – w słuchawce zabrzmiał znany i ukochany Sasuke głos.
Miał wrażenie, że serce wyskoczy mu z piersi.
- Naruto. – odezwał się słabo.
- Sasuke? – wyszeptał zaskoczony Uzumaki.
Rozległ się huk i telefon się rozłączył. W pierwszej chwili Sasuke nie wiedział co się stało. Wpadł w panikę.
- Twój kochanek chyba jest w lekkim szoku. Spróbujmy jeszcze raz. – wykręcił ponownie numer.
Tym razem czekali trochę dłużej zanim telefon został odebrany.
- Witam panie Uzumaki. – odezwał się morderca. – Bardzo się cieszę, że wyzdrowiałeś.
- Pein. – warknął.
- Widzę, że mnie pamiętasz. Bardzo mnie to cieszy. – uśmiechnął się szyderczo. – A już się bałem, że mógłbyś o mnie zapomnieć. Jesteś mi winien podziękowanie. Tylko dzięki mojej dobrej woli jesteś jeszcze wśród żywych. Jeśli myślisz, że popełniłem błąd strzelając ci w głowę i nie zabijając cię, jesteś w błędzie. Wiedziałem jak strzelać żebyś przeżył i pamiętał o mnie.
- Czego chcesz? – Naruto miał bardzo lodowaty głos.
Sasuke siedział cicho. Był w szoku. Mógł tylko siedzieć i wsłuchiwać się w głos ukochanego.
- Oto postawa godna niezwykle inteligentnego stróża prawa. – zakpił Pein. – Opanowanie przede wszystkim. A jeśli ci powiem, że twój ukochany Sasuke żyje, cały czas będziesz taki opanowany? – w słuchawce zapanowała cisza. – Zapewniam cię, panie Uzumaki, że Sasuke jest żywy, ale nie zapewniam, że zdrowy.
- Ty skurwielu co mu zrobiłeś? – Sasuke przeraził się tonem głosu Naruto. Był przepełniony nienawiścią i gniewem.
- Hehe. Spokojnie panie Uzumaki. Cudownie się bawiłem szukając swojej zwierzyny. Postanowiłem przedłużyć naszą zabawę. Od dzisiaj zdrowie i życie Uchihy zależy od ciebie.
- Jaką mam pewność, że on żyje? – powiedział już spokojniej.
- Żadnej. Musisz mi wierzyć na słowo. Hehe. Trudne zadanie, w końcu jestem najbardziej poszukiwanym mordercą. A więc będę wspaniałomyślny i dam ci dowód.
Podał słuchawkę nastolatkowi i kiwnął głową dając mu znak by się odezwał.
- Naruto. – powiedział słabym głosem.
- Sasuke? To naprawdę ty? Żyjesz? – Naruto był w szoku, ale jego głos był ciepły i czuły.
- Tak się cieszę, że żyjesz. – Uchiha zaczął płakać. – Bałem się, że nie żyjesz.
- Ja też się bałem. Sasuke posłuchaj mnie. Zrobię wszystko żeby cię uratować. Przyjdę po ciebie.
- Naruto. Pospiesz się. Proszę.
- Kocham cię Sasuke.
- Ależ to było wzruszające, panie Uzumaki. – Pein uśmiechnął się szyderczo. – To co zaczynamy naszą zabawę?
- Nie dajesz mi wyboru.
- Hehe. Na to wygląda. No a teraz zasady gry. A właściwie zasada, jedna. Powiedź komuś o naszej rozmowie, a mały zginie. Nikt nie może wiedzieć. Ta zabawa dotyczy naszej dwójki, a Uchiha jest nagrodą.
- Co chcesz żebym zrobił?
- Znalazł mnie, zanim zabiję twojego kochasia. Masz 48 godzin. Gdy czas się skończy, a ty mnie nie znajdziesz, skontaktuje się z tobą w sprawie miejsca gdzie znajdziesz zwłoki. Oczywiście nie obiecuje, że jak mnie znajdziesz, to chłopak będzie cały i zdrowy.
- Jeśli go skrzywdzisz, zabiję cię.
- Hehe. To się okaże. A więc Naruto... Bo mogę tak do ciebie mówić, prawda? Na parkingu, na którym obdarowałem cię kulką w głowę, zostawiłem coś dla ciebie. Nie trać czasu Naruto. Grę uważam za rozpoczętą. – rozłączył się i spojrzał na nastolatka. – No to teraz musimy się uzbroić w cierpliwość i liczyć na niezwykłą intuicję i inteligencję twojego kochanka.
- Co zrobisz jak Naruto cię znajdzie? – zapytał przestraszonym głosem.
- Samo znalezienie mnie nie wystarczy. Musi mnie jeszcze złapać. W każdym bądź razie twoje życie zależy teraz od niego. Módl się by jego miłości do ciebie dodała mu skrzydeł i aby nas odnalazł. Pyszna zabawa. – oblizał usta.

Pein wzbudzał w Sasuke obrzydzenie. Chyba nawet jeszcze większe niż Sasori. Wzbudzał w nim także wielki strach. Strach, którego nie czuł jeszcze nigdy. Gdy morderca wyszedł z celi. Położył się na swoim materacu i spojrzał w sufit.
- Braciszku. Miej go w swoje opiece. Pomóż mu mnie znaleźć. – wyszeptał.
Zamknął oczy i odpłynął do krainy marzeń, w której Naruto trzymał go w swoich silnych i bezpiecznych ramionach. Nie przyszło mu do głowy, że coś może pójść nie tak. Że Naruto może nie dać rady. Nie podejrzewał nawet, że gra Peina może doprowadzić do wielkiej tragedii, jaka rozegra się w kanałach pod pechowym hotelem.